W internecie rządzą PiS z Korwinem

Dodano:
Internet, komputer (dot.DWP/ Fotolia.pl)
PiS zrewolucjonizowało kampanię w internecie. Efekty widać zarówno w statystykach, jak i po wynikach wyborów. Lewica i rządząca koalicja mają zaledwie kilku aktywnych ambasadorów w sieci.
Z sieci korzysta już ponad dwie trzecie uprawnionych do głosowania w wyborach. Największym orężem w walce o głosy jest Facebook, gdzie zarejestrowanych jest 12,4 mln Polaków. Niepodzielne rządy sprawuje tu Janusz Korwin-Mikke, jego konto ma najwięcej fanów, jest najbardziej angażujące oraz interaktywne – wynika z raportu SoTrendera za wrzesień 2015 r. – W internecie jesteśmy potęgą. Na Facebooku ponad 90 proc. to moja osobista aktywność – mówi „Wprost” Janusz Korwin-Mikke. Wicekrólem Facebooka z ramienia partii KORWIN jest Przemysław Wipler (trzecie miejsce w rankingu), który dobrze zna trendy w sieci. Wystarczy, że polityk wrzuci swoje zdjęcie na tle meczetu w Londynie i zbiera kilka tysięcy lajków w godzinę. – Nie wyobrażam sobie kampanii bez mediów społecznościowych, to jak powrót do systemu kartkowego – twierdzi Wipler.

Rekordowy wzrost na Facebooku zanotował profil prezydenta Andrzeja Dudy – od lipca fanpage awansował o 32 pozycje w rankingu najbardziej angażujących stron polityków i zajmuje dziś piąte miejsce.

Na Twitterze, z którego korzysta 3,4 mln osób, prezydent nie ma konkurentów - miesięcznie przybywa mu kilkanaście tysięcy obserwatorów, dzisiaj to już 135 tys. Zdaniem Pawła Szefernakera, który był odpowiedzialny za internetową kampanię Andrzeja Dudy, a teraz pomaga sztabowi Beaty Szydło, politykom PiS udało się wejść do kanałów, których do tej pory nie potrafili wykorzystać. Oficjalny profil PiS to obecnie drugi najbardziej angażujący na Twitterze.

O ile prawdopodobieństwo, że prezydent Duda wymieni kilka tweetów z internautami, jest spore, o tyle nie ma co liczyć na odpowiedź od Radosława Sikorskiego. Krytyczny tweet skierowany do polityka PO często kończy się banem. Inną twarz Platformy pokazują Rafał Trzaskowski, Sławomir Nitras czy Agnieszka Pomaska, która nie tylko obszernie dokumentuje swoją kampanię, ale też prywatne życie. Ostatnio zorganizowała na Facebooku konkurs. – Jak wiecie, za Beatą Szydło stoi Jarosław Kaczyński. A kto stoi za mną? – zapytała fanów, a najciekawsze odpowiedzi nagrodziła kampanijnymi koszulkami. Co ciekawe, wyniki konkursu ogłaszała na żywo.

Z korepetycji Pomaski mógłby skorzystać rzecznik rządu. Cezary Tomczyk udostępnił zdjęcie z busa, którym premier Ewa Kopacz podróżowała po Polsce. No, ale na pierwszym planie był pusty fotel z wyeksponowanym logo niemieckiego koncernu samochodowego.

Nie każda aktywność przynosi politykowi korzyści, bo internauci błyskawicznie wyczuwają fałsz. – „Suchy” profil nie daje mu nic, a polityka nielubianego nie wypromuje. Z kolei polityk wchodzący w interakcje może sporo zyskać, choćby przez sam fakt bycia aktywnym – mówi „Wprost” szkoleniowiec social media, Mirosław Usidus. To wymaga wysokich kompetencji nie tylko w swojej „działce” merytorycznej, ale również w posługiwaniu się internetowymi narzędziami. Nie można, tak jak zrobił to Bronisław Komorowski, być aktywnym trzy miesiące przed wyborami, a potem zamilknąć. To wreszcie zespół konkretnych cech charakteru, wyczucie ironii i dystans do własnej osoby.

Powszechne jest stwierdzenie, że „internet nie ma litości”, bo w sieci wyrażane są głównie negatywne emocje. To z założenia ułatwia zadanie politykom opozycji lub też tym, którzy w kampanii prezydenckiej zostali nazwani antysystemowymi. Tempo przerzucania się sympatii w sieci dotyczy poszczególnych osób czy ugrupowań, ale nie zmienia głębszej tendencji. – To, czy symbolem walki z systemem będzie w danym momencie Kukiz, PiS czy Korwin, to są rzeczy szybkozmienne – twierdzi Usidus. Trzeba zatem być na bieżąco i wiedzieć, jakie tematy są nośne. – Treści negatywne dobrze się rozpowszechniają, więc łatwiej jest za ich pomocą dotrzeć do większej grupy osób. Równie dobrze rozpowszechniają się treści, które są śmieszne, mają lekki i bardziej rozrywkowy charakter – ocenia socjolog internetu, dr Dominik Batorski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Aktywnością w sieci trudno jednak zastąpić wszystkie działania kampanijne, można je natomiast „przedłużyć” w rzeczywistości. – Znacznie trudniej wygrać wybory, nie mając mocnego wsparcia w sieci społecznej. Dla wyborców internet, a przede wszystkim Twitter i Facebook są coraz częściej podstawowym źródłem informacji – ocenia dziennikarz Stanisław M. Stanuch, który specjalizuje się w badaniu mediów społecznościowych.

Skuteczne komunikowanie z wyborcami jest jak wyśmienita orkiestra, w której każdy instrument ma swoją partię do odegrania, a wszystkie razem realizują ustalone cele rozpisane w partyturze, którym jest plan komunikacyjny


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...