E-głosowanie szansą na wyższą frekwencję w wyborach. Na system informatyczny potrzeba 30–50 mln zł
Dodano:
Możliwość oddawania głosu wyborczego przez internet mogłaby zwiększyć frekwencję. W ostatnich wyborach zagłosowała nieco ponad połowa uprawnionych, a e-głosowanie popiera trzech na czterech Polaków. Odpowiednie technologie już istnieją, większym problemem jest zmiana prawa, która umożliwi wprowadzenie takiego systemu. Szacowany koszt to 30–50 mln zł.
– Systemy te pozwalają na przeprowadzenie bezpiecznego głosowania oraz zweryfikowania tego głosowania pod względem procesowym – tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Robert Strzelecki, dyrektor operacyjny TenderHut SA. – Czyli może przyspieszyć ten proces i – to czego w tej chwili nie możemy zrobić w metodzie papierowej – sprawdzić, że ktoś oddał jeden głos.
Możliwość głosowania przez internet wprowadziły Stany Zjednoczone, Szwajcaria i Estonia. Stworzenie takiego systemu w Polsce nie musi się wiązać z wysokimi kosztami – przekonuje ekspert. Byłyby one z pewnością mniejsze niż organizacja pojedynczego referendum: 30–50 mln zł versus 90 mln zł.
– Najważniejszą korzyścią jest to, że po jednorazowym dużym wydatku zapominamy o takich dużych wydatkach jak przeprowadzenie całego głosowania. Kolejne głosowania już są wykonywane w drodze elektronicznej i nie angażują w to tak dużej liczby osób – mówi Strzelecki.
System umożliwiłby obywatelom również wypowiadanie się w ważnych kwestiach. Obniżyłoby to koszty referendum do kilku milionów złotych.
– Samo e-głosowanie i sposób jego przeprowadzenia pozwala w znaczący sposób oszczędzić pieniądze – podkreśla dyrektor operacyjny TenderHut. – Dużo ważniejszą sprawą jest jednak kwestia czasu, od tego, kiedy zakańczamy głosowanie, do tego, kiedy poznajemy wyniki, Mamy też większą pewność tych wyników.
Jak podkreśla Robert Strzelecki, największą barierą we wdrożeniu systemu w Polsce są przepisy prawne. Kwestia związana ze zmianą ustaw i wprowadzeniem e-głosowania do prawnego obrotu może być dużo bardziej skomplikowana niż same rozwiązania informatyczne, które są już dziś osiągalne.
– Wszystko w rękach polityków – mówi Robert Strzelecki. – Samo wdrożenie produktu to kwestia roku, może dwóch lat, więc to nie jest rzecz, która by blokowała tę zmianę.
Jak wynika z ubiegłorocznego raportu Rzecznika Praw Obywatelskich i CBOS, e-głosowanie popiera 76 proc. Polaków.
Newseria.pl
Możliwość głosowania przez internet wprowadziły Stany Zjednoczone, Szwajcaria i Estonia. Stworzenie takiego systemu w Polsce nie musi się wiązać z wysokimi kosztami – przekonuje ekspert. Byłyby one z pewnością mniejsze niż organizacja pojedynczego referendum: 30–50 mln zł versus 90 mln zł.
– Najważniejszą korzyścią jest to, że po jednorazowym dużym wydatku zapominamy o takich dużych wydatkach jak przeprowadzenie całego głosowania. Kolejne głosowania już są wykonywane w drodze elektronicznej i nie angażują w to tak dużej liczby osób – mówi Strzelecki.
System umożliwiłby obywatelom również wypowiadanie się w ważnych kwestiach. Obniżyłoby to koszty referendum do kilku milionów złotych.
– Samo e-głosowanie i sposób jego przeprowadzenia pozwala w znaczący sposób oszczędzić pieniądze – podkreśla dyrektor operacyjny TenderHut. – Dużo ważniejszą sprawą jest jednak kwestia czasu, od tego, kiedy zakańczamy głosowanie, do tego, kiedy poznajemy wyniki, Mamy też większą pewność tych wyników.
Jak podkreśla Robert Strzelecki, największą barierą we wdrożeniu systemu w Polsce są przepisy prawne. Kwestia związana ze zmianą ustaw i wprowadzeniem e-głosowania do prawnego obrotu może być dużo bardziej skomplikowana niż same rozwiązania informatyczne, które są już dziś osiągalne.
– Wszystko w rękach polityków – mówi Robert Strzelecki. – Samo wdrożenie produktu to kwestia roku, może dwóch lat, więc to nie jest rzecz, która by blokowała tę zmianę.
Jak wynika z ubiegłorocznego raportu Rzecznika Praw Obywatelskich i CBOS, e-głosowanie popiera 76 proc. Polaków.
Newseria.pl