Kuracja półśrodkami (aktl.)
"Gdybyśmy dziś z mocy prawa dokonali przekształcenia placówek tak, jak to się stało w 1998 roku, byłaby upadłość nawet 70 proc. placówek" - mówił Sikorski. Tłumaczył jednak, że przekształcanie szpitali zostało zaplanowane na okres ok. 2 lat. Zanim placówka zostanie przekształcona, musi przejść przez proces restrukturyzacji, opiniowany - z mocy ustawy - przez różne środowiska. "Finałem będzie przekształcenie szpitala w spółkę, która będzie miała trochę inne uregulowania niż spółki prawa handlowego, co zapewni im większą stabilność na rynku" - powiedział.
Restrukturyzacja ma się odbywać na wniosek zakładu, złożony do ministra zdrowia oraz wojewody w terminie 2 miesięcy od wejścia w życie ustawy. Do wniosku powinien być dołączony program restrukturyzacyjny i niezbędne dokumenty. Podstawą do wydania decyzji o zakończeniu postępowania restrukturyzacyjnego będzie m.in. przekształcenie zakładu w spółkę użyteczności publicznej, spłata roszczeń pracowniczych i spłata wierzycieli w części nie podlegającej umorzeniu.
Projekt przewiduje powstanie sieci szpitali publicznych. "Ustalenie sieci to najtrudniejsze zadanie" - przyznał Sikorski. Nastąpi to w drodze decyzji administracyjnej podjętej przez ministra zdrowia po konsultacjach i spełnieniu przez szpitale określonych kryteriów. Wniosek o ogłoszenie upadłości szpitala, który znajduje się w sieci, będzie mógł być zgłoszony po zyskaniu pozytywnej opinii ministra właściwego ds. zdrowia.
Placówki, które się w niej znajdą, będą otrzymywały pieniądze od Narodowego Funduszu Zdrowia za tzw. "gotowość" - czyli umiejętność szybkiego reagowania w sytuacji klęski żywiołowej, czy niemożności przyjęcia pacjenta przez inny szpital. Dla NFZ to - według projektodawców - wydatek ok. 1 mld zł rocznie za "gotowość".
Przy zarządach województw mają powstać regionalne komitety sterujące, składające się z przedstawicieli samorządu terytorialnego, wojewody, oddziału NFZ, samorządów zawodów medycznych oraz reprezentatywnych związków zawodowych, a w określonych w ustawie przypadkach także akademii medycznych lub ministrów: spraw wewnętrznych albo obrony. Komitety mają m.in. opiniować włączenie/wyłączenie szpitala do/z krajowej sieci szpitali, a także opiniować jej funkcjonowanie oraz opiniować programy restrukturyzacyjne.
Projekt przewiduje częściowe umorzenie należności publiczno- prawnych (np. zaległe składki na PFRON czy opłaty celne). Według Hausnera, nie zagrozi to finansom publicznym państwa. Rząd planuje umorzyć 900 mln zł zobowiązań publiczno-prawnych oraz rozłożyć na 24 raty zobowiązania z tytułu składek na ZUS i innych zobowiązań. Zakłady nie posiadające zaległości i nie podlegające restrukturyzacji będą mogły ubiegać się o dotacje z Ministerstwa Zdrowia.
Według rządu, wszelkie roszczenia pracownicze powinny być uregulowane na mocy ugody.
Projekt ma zabezpieczyć służbę zdrowia przed dalszym zadłużaniem. "Były już trzy oddłużenia, następnego nie będzie" - oświadczył wicepremier Jerzy Hausner. Obecna formuła pozwala na praktycznie nieograniczoną możliwość zadłużania się placówek.
Zdaniem ministra zdrowia Leszka Sikorskiego, ustawa ma usprawnić zarządzanie szpitalami. W jego ocenie, jeśli spółki będą dobrze zarządzane, nie grozi im upadłość. "Zmniejszamy zagrożenie upadłości, ale nie zapewnię państwa, że przypadków takiej upadłości nie będzie" - powiedział.
Hausner przypomniał, że projekt ustawy pozwala zamienić zobowiązania wobec dostawców oraz pracowników na udziały w spółkach użyteczności publicznej, w jakie mają być przekształcone placówki medyczne.
W przyszłym tygodniu ustawa powinna trafić do parlamentu. "Ten projekt nie może mieć szybkiej ścieżki, ale będziemy przekonywać marszałka Sejmu i posłów, by prace postępowały bardzo szybko. Musimy je skończyć przed wejściem do Unii. Po 1 maja 2004 roku wszystkie zapisy musiałyby uzyskać akceptację Komisji Europejskiej" - powiedział Hausner.
Przyjęcie przez rząd projektu ustawy o restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej bez wcześniejszego rozwiązania problemu niedofinansowania służby zdrowia jest nie do przyjęcia - uważa prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, Konstanty Radziwiłł.
"Samorząd lekarski nie jest generalnie przeciwny zmianom idącym w kierunku wprowadzenia zasad ekonomii do funkcjonowania zakładów opieki zdrowotnej. Z drugiej jednak strony uważamy, że w tym samym momencie, kiedy wprowadzi się takie zasady powinno rozwiązać się problem niedofinansowania służby zdrowia" - tłumaczył Radziwiłł. Jego zdaniem, przyjęcie ustawy w momencie, gdy nad placówkami służby zdrowia wiszą długi oraz mają one kłopoty z bieżącym finansowaniem świadczeń "grozi bankructwami i likwidacją szpitali na masową skalę".
"Najpierw trzeba porozmawiać na temat podniesienia finansowania zarówno ze środków publicznych, jak i ewentualnie wprowadzenia alternatywnych źródeł finansowania (...) oraz o przyjęciu przez państwo odpowiedzialności przynajmniej za część długów, jakie posiadają szpitale. Dopiero wówczas można mówić o przekształceniach tego typu" - podkreślił.
Również senator Marek Balicki obawia się o los szpitali. Jego zdaniem, konieczne jest taka organizacja ochrony zdrowia, która zapewni jej równowagę. Jeśli z jednej strony wprowadzi się mechanizmy rynkowe dopuszczające upadłość szpitali, a z drugiej strony pozostawi się bezpłatny szeroki dostęp do wszystkich świadczeń medycznych, może dojść do niekontrolowanych upadłości - mówi.
Sikorski twierdzi, że resort zdrowia przygotował już wstępne założenia do ustawy o dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych, co pozwoli osiągnąć równowagę.
Negatywnie do przyjętego przez rząd projektu odnosi się także Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych. "Rada jest przeciwna restrukturyzacji. Tym bardziej, że jest ona przygotowana na dzikich zasadach. Jeżeli już ma być restrukturyzacja, to musi to być uzgodnione, na jakich zasadach ma przebiegać, jak powinna być prowadzona" - powiedziała prezes Rady, Ilona Tułodziecka.
em, pap