"Potężny atak" na MON. Z serwerów ministerstwa skradziono tysiące e-maili
Dodano:
- Z serwerów Ministerstwa Obrony skradziono kilkaset tysięcy e-maili - informuje były szef Agencji Bezpieczeństwa generał Krzysztof Bondaryk, którego cytuje wtorkowa "Rzeczpospolita".
"Zdaniem Bondaryka pierwsze ostrzeżenia ówczesny minister Tomasz Siemoniak otrzymał z ABW latem 2013 r. Pełny raport z tzw. analizą powłamaniową trafił na biurko ministra w listopadzie 2014 r." - pisze "Rzeczpospolita".
"Rozmiar strat był następujący: kilkaset kont zostało zhakowanych, m.in. pracowników Inspektoratu Uzbrojenia, pionu kadr, sekretariatu ministra obrony narodowej i poszczególnych członków ścisłego kierownictwa resortu. Ponadto kilkaset tysięcy wiadomości zostało skradzionych" - napisał generał Bondaryk na łamach miesięcznika "Raport", w którym ujawnił informację o ataku hakerów.
Zdaniem byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa, skradziono pocztę nieobjętą rygorami niejawności. Miała ona jednak i tak zwierać m.in. notatki ze spotkań z partnerami NATO, projekty stanowisk w negocjacjach czy szczegóły przetargów zbrojeniowych.
Gen. Bondaryk uważa, że hakerzy działali bez zakłóceń przez cztery lata od 2009 roku. Jak podkreśla, można jednak przypuszczać, że do pracy przystąpili już w 2006 roku.
Więcej na ten temat na stronie "Rzeczpospolitej".
Rzeczpospolita
"Rozmiar strat był następujący: kilkaset kont zostało zhakowanych, m.in. pracowników Inspektoratu Uzbrojenia, pionu kadr, sekretariatu ministra obrony narodowej i poszczególnych członków ścisłego kierownictwa resortu. Ponadto kilkaset tysięcy wiadomości zostało skradzionych" - napisał generał Bondaryk na łamach miesięcznika "Raport", w którym ujawnił informację o ataku hakerów.
Zdaniem byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa, skradziono pocztę nieobjętą rygorami niejawności. Miała ona jednak i tak zwierać m.in. notatki ze spotkań z partnerami NATO, projekty stanowisk w negocjacjach czy szczegóły przetargów zbrojeniowych.
Gen. Bondaryk uważa, że hakerzy działali bez zakłóceń przez cztery lata od 2009 roku. Jak podkreśla, można jednak przypuszczać, że do pracy przystąpili już w 2006 roku.
Więcej na ten temat na stronie "Rzeczpospolitej".
Rzeczpospolita