Prokuratura: Nie ma dowodów na śmierć Ewy Tylman
Z informacji udzielonych przez poznańską prokuraturę wynika, że wydział śledczy prowadzi obecnie czynności związane m.in. z zatrzymanym mężczyzną. - Mogę potwierdzić, że jest to osoba, która jako ostatnia miała kontakt z Ewą T. Dopiero po tych wszystkich czynnościach będziemy mogli powiedzieć więcej - mówiła Mazur-Prus.
- I ciała nie znaleziono? Przecież szukano tu trzy tysiące razy! Dopóki nie zobaczę ciała córki, to nie uwierzę, że nie żyje - podkreślił ojciec Ewy Tylman. - Uważam, że jest to uprowadzenie i ktoś gdzieś ją trzyma. To są grubsze sprawy - dodał.
Wcześniej rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przekazał, że Ewa Tylman i jej kolega nie weszli na most św. Rocha. Tragedia miała wydarzyć się przed mostem, na brzegu Warty. - Przeprowadziliśmy z mężczyzną dwa eksperymenty procesowe. Jesteśmy przekonani, że ciało kobiety znajduje się w wodzie. Koncentrujemy teraz nasze poszukiwania na rzece - powiedział rzecznik.
Przypomnijmy, 26-letnia Ewa Tylman zaginęła po niedzielnym wieczorze spędzonym na spotkaniu integracyjnym pracowników drogerii, w której piastowała kierownicze stanowisko. Około godziny 3 w nocy kobieta opuściła klub "Mikstura" w towarzystwie kolegi. Zdaniem śledczych, rozstali się na ul. Mostowej, przy przystanku tramwajowym "Most św. Rocha". Para została zarejestrowana wcześniej przez kamerę z monitoringu firmy SERV-KOM z ulicy Mostowej 15.
TVN 24