Neonazistka oskarżona w procesie NSU nie przyznaje się do winy
Zschaepe nie przyznała się do udziału w zamachach bombowych i napadach na bank. W odczytanym przez jej adwokata liczącym 53 strony oświadczeniu zaprzeczyła wszystkim zarzutom. "Ani nie brałam udziału w przygotowaniach do morderstw, ani nie uczestniczyłam w ich dokonaniu" - oświadczyła.
Niemka twierdzi, że w latach 2000-2007 była partnerką życiową kolejno Uwe Boehnhardta, a później Uwe Mundlosa - neonazistów odpowiedzialnych za zamachy. Oskarżona przekonywała, że o zbrodniach meżczyzn dowiadywała się zawsze po fakcie, a także podejmowała próby powstrzymania ich poprzez "przemawianie im do rozsądku".
"Czuję się moralnie winna z tego powodu, że nie zdołałam zapobiec 10 morderstwom i dwóm zamachom bombowym" - powiedziała przed sądem. Rodziny ofiar nie dają się przekonać tym tłumaczeniom. - Nie wierzę w żadne jej słowo. Rozwiały się moje i tak znikome nadzieje, że zeznanie to wniesie nieco światła w okoliczności śmierci mojego ojca - powiedziała córka zamordowanego kioskarza, Gamze Kubasik.
Boehnhard i Mundlos w listopadzie 2011 roku po nieudanym napadzie na bank w Eisenach, przyparci do muru przez policję, popełnili samobójstwo. Po tym zdarzeniu Zschaepe podłozyła ogień we wspólnym mieszkaniu w Zwickau i poddała się policji. W procesie trwającym od 2013 roku kobieta odpiera zarzuty współudziału w zamordowaniu ośmiu tureckich przedsiębiorców, obywatela Grecji i niemieckiej policjantki. Dotąd konsekwentnie odmawiała składania zeznań.
"Deutsche Welle"