Wietnam z kapitalistyczną twarzą

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne (fot. iStock, REUTERS/Hoang Long/Dai Doan Ket Newspaper/forum)
Cztery dekady po upadku Sajgonu i zwycięstwie komunistów Wietnam – wzorem Chin – wybiera kapitalizm pod czerwonym sztandarem.

Pomnik przywódcy komunistycznej rewolucji, Ho Chi Minha, którego imieniem nazwano stolicę Południa po zjednoczeniu kraju, stoi dziś pomiędzy luksusowym hotelem a odnowionym francuskim budynkiem kolonialnym, w którym otwarty zostanie sklep Brooks Brothers. Na odnowionym deptaku biegnącym obok ulicy Nguyen Hue grupy nastolatków śmigają na deskorolkach. Dwie trzecie ludności kraju urodziło się po zjednoczeniu Wietnamu w 1975 r. Młodzi mają świadomość, że dorastają w czasach, kiedy kraj nie tylko cieszy się pokojem, ale wszedł w okres intensywnego rozwoju.

Nowy stary Sajgon

W Sajgonie widać nowe pieniądze – stare uciekły stąd, gdy komunistyczny Wietnam Północny wygrał wojnę. W pierwszych latach po zjednoczeniu rząd przeprowadził katastrofalne w skutkach eksperymenty gospodarcze, kolektywizując gospodarstwa i zakazując działania prywatnych przedsiębiorstw. Przywódcy kraju zmienili kurs mniej więcej w czasie, gdy upadł Związek Radziecki, wprowadzając elementy gospodarki rynkowej. Od tego czasu Sajgon, będący przed wojną bastionem kapitalizmu, zaczął powracać do tradycji i przedsiębiorczości. Ludzie pamiętają ulice, na których „nie było nic prócz rowerów”. Dziś ledwo można się przedrzeć przez chmary motocykli i samochodów. Społeczeństwo przestało ukrywać zamożność, a nawet zaczęło się nią afiszować.

Jeśli Amerykanie obawiali się kiedyś o stan kapitalizmu w Wietnamie, to dziś wyraźnie widać, że nie ma powodu do obaw. Ma się tu świetnie, między innymi dzięki „najbardziej przedsiębiorczym ludziom na świecie”, jak mówi o Wietnamczykach ambasador USA Ted Osius. Gospodarka rozwija się głównie dzięki sektorowi prywatnemu i firmom zagranicznym, choć wciąż widoczna jest zewnętrzna warstwa komunistycznej gospodarki: należące do skarbu państwa przedsiębiorstwa stanowią mniej więcej jedną czwartą rynku, są niewydajne i zadłużone.

Na wizytówkach urzędników wciąż widnieje nazwa Socjalistyczna Republika Wietnamu, jednak to, co mówią, przypomina cytaty z dzieł Adama Smitha. Upadek słabych firm uważają za zjawisko normalne, dobry sposób, aby czerpać naukę z porażki i rozwinąć następny biznes.

Cały artykuł przeczytać można  w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", które trafiło do kiosków w poniedziałek 1 lutego. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...