"Kłamliwa prasa" w Niemczech. Dziennikarz ujawnił "ręczne sterowanie" mediami
Na chwilę szczerości dziennikarzowi zebrało się podczas radiowej debaty poświęconej funkcjonowaniu mediów w Niemczech. W pewnym momencie Herles oświadczył, że zwykli Niemcy tracą zaufanie do mediów, co uznał za sytuację skandaliczną. Za przyczynę uznał zbyt bliskie relacje mediów publicznych z władzą. Jak się wyraził: „Nie tylko dlatego, że komentarze są zgodne z linią wielkiej koalicji (CDU, CSU, SDP), ale także dlatego że są dostosowane do tematów kładzionych przed nimi przez klasę polityczną”. Co gorsza, media głównego nurtu – tak media publiczne, jak i tylko wspierane ze środków publicznych – dostosowują swoje treści do płynących z góry zaleceń.
Jak wyraził się Herles, istnieje wiele istotnych z punktu widzenia społeczeństwa zagadnień, które jednak spadają z planu publikacji, bo nie odpowiadają wyobrażeniom władzy. – To jest dziennikarstwo rządowe i właśnie to prowadzi do sytuacji, kiedy ludzie nam nie wierzą. To skandal! – mówił Herles.
Jako konkretny przykład podał sposób informowania o kryzysie imigracyjnym, gdy media unikają informowania o ciemnych stronach przyjmowania uchodźców. Wypowiedź Wolfganga Herlesa została dość konsekwentnie przemilczana w niemieckich mediach (już samo to zdaje się potwierdzać jego słowa). Ci przedstawiciele mediów, którzy – jak Jakob Augstein, redaktor naczelny gazety „Der Freitag” – skomentowali sprawę, uznali opinie emerytowanego redaktora za „bezpodstawne zarzuty”. Tymczasem coraz większa część Niemców traci zaufanie do poprawnych politycznie mediów, nazywając je ironicznie „Lügenpresse” (kłamliwa prasa).
Artykuł ukazał w nowym wydaniu tygodnika "Wprost", które trafiło do kiosków w poniedziałek 8 lutego . "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.