Pułról dla „Wprost”: Wojna plemion

Dodano:
W niejednej dyskusji padają z dwóch stron identyczne argumenty za i przeciw, z tą tylko różnicą, że punkt widzenia zależy od tego, która opcja ma te przepisy wykonywać.
Wojna zwaśnionych plemion trwa w najlepsze, jedni wychodzą na ulice, by bronić zagrożonej „demokracji”, tudzież biegną na skargę do brukselskich eurokratów, drudzy natomiast nie przebierają w środkach do osiągnięcia celu, jakim ma być „dobra zmiana”. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, pierwszą ofiarą tego typu wojen jest merytoryczna dyskusja. A skoro trwa walka, to szeregi muszą być zwarte i zdyscyplinowane, najgorsze co może się zdarzyć, to potencjalni sojusznicy, którzy ośmielają się mieć wątpliwości w zakresie jakichkolwiek elementów jedynie słusznej linii. Skrajnie lewicowa Partia Razem nie chce oficjalnie przyłączyć się do wspólnego frontu przeciwko „kaczystowskiej” dyktaturze? Zatem należy uznać ich za pożytecznych idiotów, którzy swoim działaniem wspierają PiS – w myśl zasady, że kto nie z nami, ten przeciwko nam. I z drugiej strony, jakiś jeden czy drugi „prawicowy publicysta” ośmieli się mieć inne zdanie w którejś z kwestii uznawanych przez obóz rządzący za kluczowe – ot, zdrajca wspólnej sprawy albo co najmniej maruder opóźniający zwycięski marsz ku dobrej zmianie.

Tak się u nas przyjęło, że dostajemy od dwóch dominujących obozów pewne pakiety poglądów, które musimy przyjąć w całości. Nie do pomyślenia jest, aby popierać konkretne inicjatywy niezależnie od tego, kto za nimi stoi. Jednym z najbardziej skrajnych przykładów tego typu myślenia są pomysły legislacyjne, których celem jest ułatwienie możliwości inwigilacji obywateli w internecie przez organy ścigania. Może się to wydać groteską, ale autentycznie w niejednej dyskusji padają z dwóch stron identyczne argumenty za i przeciw, z tą tylko różnicą, że punkt widzenia zależy od tego, która opcja polityczna ma te przepisy wprowadzać i wykonywać. Zwolennicy PO argumentują: owszem, Platforma przygotowywała podobne rozwiązania, ale to szanująca państwo prawa partia, w jej rękach to bezpieczne narzędzia do walki z terroryzmem. Jeśli jednak takim narzędziem będzie dysponował ten straszny PiS, to strach będzie korzystać z internetu, bo siepacze będą śledzić każdy nasz krok, byleby tylko znaleźć pretekst do odwiedzin o szóstej rano. Co na to druga strona? Jeszcze chwilę temu słusznie protestowała przeciwko łamaniu praworządności przez PO, a dziś wychodzi z założenia, że w celu obalenia tych wszystkich oligarchicznych układów III RP należy dać organom ścigania jak największe uprawnienia. No bo przecież teraz rządzą nasi, „patrioci”, więc uczciwi ludzie nie mają czego się bać.

I tak oto bitewny kurz całkowicie przesłania w debacie publicznej racjonalną dyskusję na tego typu tematy. A obywatele lekką ręką rezygnują z wolności na rzecz złudnego bezpieczeństwa. Cóż, widocznie nie zasługują na żadne z nich.

* Prawnik, publicysta, były prezes Stowarzyszenia KoLiber

Felieton pojawił się w nowym wydaniu tygodnika "Wprost", które trafiło do kiosków w poniedziałek 8 lutego. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay.


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...