Bujak: Wiedzieliśmy o współpracy Wałęsy z SB
– Mieliśmy żelazną zasadę – najwyższe zaufanie mają nie ci, którzy nie mieli nic wspólnego z SB, ale ci, którzy współpracę zerwali. Mając świadomość, że Wałęsa zerwał taką współpracę, wiedzieliśmy, że on jest już zaszczepiony na ich metody działania – stwierdził Bujak.
Zdaniem Bujaka, ujawnienie dokumentów „osłabia polską politykę, pozycję wszystkich polskich polityków, rządu i Wałęsę”. – Już i ja nie będę mógł mówić tak dobrze o ‘Solidarności’ i przywództwie, jak mówiłem do tej pory” – stwierdził i dodał przy tym, że według niego nie jest to koniec „mitu Lecha Wałęsy” , ale „osłabia mit założycielski ‘Solidarności’” .
– My nigdy w Polsce nie badaliśmy tego fenomenu i nie wzmocniliśmy mitu tak, jak powinniśmy to zrobić. Dziś zbieramy tego konsekwencje – uważa Bujak.
Bujak pytany o Magdalenkę, stwierdził: „Źle wybraliśmy gospodarza. Nie wolno było godzić się na to, żeby Kiszczak był gospodarzem” .
Szafa Kiszczaka
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.
RMF FM, wprost.pl