IPN złamał prawo publikując część dokumentów z domu Kiszczaka?
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że zgodnie z art. 25 ustawy o IPN wszystkie dokumenty wchodzące w skład kategorii „zbiorów danych, rejestrów i kartotek wytworzonych oraz zgromadzonych przez organy bezpieczeństwa państwa, organy więziennictwa, sądy i prokuratury oraz organy bezpieczeństwa III Rzeszy i ZSRR” muszą być przekazane pod rygorem kary pozbawienia wolności do IPN.
W trakcie przeszukania w domu Czesława Kiszczaka IPN zabrał wszystkie dokumenty, jakimi zainteresował się prokurator, ale następnie nie dokonano ich podziału ze względu na to, jakie winny być ujawnione, a jakie zwrócone właścicielce. Z powodu publikacji prywatnych notatek Kiszczaka, maszynopisu przygotowywanej do druku książki, wspomnień i otrzymywanych przez generała listów, IPN może zostać pociągnięty do odpowiedzialności odszkodowawczej.
Dokumenty mogłyby podlegać przekazaniu, gdyby były wytworzone lub zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa i potwierdzone datą oraz sygnaturą MSW. Publikacja nieukończonej książki Kiszczka może stanowić złamanie prawa autorskiego, publikacja listów tajemnicy korespondencji, a także, jak w przypadku jednego z nich, ujawnić adres nadawcy. – W przypadku, w którym są to utwory chronione prawem autorskim, a pamiętnik z pewnością do takich należy, jest to utwór podlegający ochronie, co do którego autor, a po jego śmierci najbliżsi są wyłącznie uprawnieni do decydowania o publikacji. To, że ktoś pełnił jakąś funkcję, do której w pamiętniku się nawiązuje, nie czyni z niego dokumentu o charakterze urzędowym – powiedział w romzowie z portalem Wirtualna Polska prof. dr hab. Jana Błeszyńskiego specjalista w zakresie prawa cywilnego oraz prawa autorskiego. ekspert
Gazeta Wyborcza, Wirtualna Polska