Unijna bezkompromisowość
Kanclerz dodał, że Berlin i Rzym zgodne są co do tego, że Komisja Europejska musi zachować "polityczną zdolność do działania".
Premier Włoch - które do końca roku sprawują przewodnictwo w UE - podkreślił, że Traktat Konstytucyjny powinien przekształcić Stary Kontynent w "dobrze działającą i zdolną do podejmowania decyzji" Europę. Szansę na "dobry Traktat" ocenił po spotkaniu z szefem niemieckiego rządu na "55 proc." Berlusconi podkreślił też, że stanowisko Niemiec zgodne jest ze stanowiskiem większości krajów Unii.
Propozycja Konwentu Europejskiego, którą popierają m.in. Niemcy i Francja, przewiduje podejmowanie decyzji w Radzie UE przez co najmniej połowę państw, które reprezentują 60 proc. ludności Unii. System ten jest korzystny dla największych państw, a przede wszystkim dla 82-milionowych Niemiec. Niemcy dążą też do utworzenia niewielkiej liczebnie Komisji Europejskiej. Nicejskiego systemu głosowania bronią Polska i Hiszpania. Daje on obu krajom po 27 głosów - tylko o dwa mniej niż Niemcom i Francji. Warszawa i Madryt domagają się też przyjęcia zasady: jeden kraj-jeden komisarz.
Schroeder, pytany przez dziennikarzy czy brak gotowości do kompromisu dotyczy zarówno liczby państw, jak i progu 60 proc. ludności, odpowiedział twierdząco. Proszony o odpowiedź, czy po spotkaniu z Berlusconim można powiedzieć, że "Nicea umarła", kanclerz wyjaśnił, że "nie ma skłonności do patosu", i nigdy nie myślał "w takich kategoriach". Dodał, że stawia nadal na sukces włoskiej prezydencji. "Istnieją jednak granice. Te granice obowiązują także nas" - zauważył.
Schroeder poinformował, że prowadzi stały dialog z Hiszpanią, a w przyszłym tygodniu spotka się z prezydentem Francji Jacques'em Chirakiem. "Nie sądzę jednak, aby to, co dziś powiedziałem, uległo zmianie" - zastrzegł kanclerz.
Szczyt krajów UE, który odbędzie się 12 i 13 grudnia w Brukseli, zdecydować ma o losie przyszłej konstytucji europejskiej.
sg, pap