Czeczeński rajd z zakładnikami (aktl.)
Grupa bojowników, która zajmowała szpital, przebiła się do Dagestanu w nocy z Czeczenii. Według władz, rebelianci, próbujący zapewne wycofać się do Gruzji, zostali otoczeni w nocy po strzelaninie, jaka wywiązała się, gdy natrafili oni na oddział wojsk ochrony pogranicza. Zginęło wówczas trzech rosyjskich żołnierzy, a 10 zostało rannych - twierdzi agencja Interfax. Jej korespondent informuje, że wojska pogranicza w kaukaskiej republice postawiono w stan gotowości, a ich oddziały przerzucane są w rejon kryzysu. Na miejsce udali się też lokalny dowódca wojsk pogranicza rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Władimir Strielcow i wiceminister spraw wewnętrznych Dagestanu Magomied Omarow.
Pierwsze doniesienia z Dagestanu, mówiące, że oddział wtargnął do miejscowego szpitala i wziął zakładników, przypominały dwie akcje bojowników z czasu pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-1996), które swego czasu wywołały w Rosji szok i doprowadziły do zakończenia wojny.
14 czerwca 1995 grupa Szamila Basajewa dokonała ataku na miejscowość Budionnowsk w Kraju Stawropolskim i przez kilka dni zajmowała miejscowy szpital z setkami zakładników. 9 stycznia 1996 inny dowódca polowy Salman Radujew wkroczył z kolei do Dagestanu, zajmując szpital w Kizlarze. Zginęło wówczas w sumie kilkaset osób.
Jednak oddziały napastników były wtedy zdecydowanie większe niż jednostka, która dokonała poniedziałkowego ataku. Także Kizlar i Budionnowsk są nieporównywalnie większymi miejscowościami niż niewielka dagestańska wieś.
em, pap