Radni nie przeproszą Jagiełły
Proces rozpoczął się przy drzwiach zamkniętych dla mediów. "W sprawach o pomówienie pierwsze posiedzenie jest niejawne z mocy ustawy. Sąd może zdecydować o jawności postępowania jedynie na wyraźne życzenie pokrzywdzonego" - wyjaśnił rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach sędzia Artur Adamiec.
Poseł Andrzej Jagiełło, podejrzany w sprawie przecieku w tzw. aferze starachowickiej, zarzucił grupie radnych pomówienie, polegające - jego zdaniem - na nieprawdziwym stwierdzeniu, że "ma oficjalnie stawiany zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej i spowodowania zagrożenia życia funkcjonariuszy policji". Do pomówienia miało dojść podczas sesji rady powiatu w listopadzie zeszłego roku, kiedy to radni PiS, klubu Prawica Razem i Samoobrony wystąpili z wnioskiem, by poseł nie był oficjalnie zapraszany na sesje. Przewodniczący rady wniosek odrzucił.
Prokuratura Okręgowa w Kielcach postawiła Jagielle jeden zarzut - utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie samorządowców z SLD w marcu ubiegłego roku o akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach.
Warunkiem zawarcia sądowej ugody między stronami konfliktu miało być ze strony pozwanych radnych przyrzeczenie przeproszenia Andrzeja Jagiełły na sesji rady powiatu i w niektórych mediach za podanie do publicznej wiadomości nieprawdziwej, zdaniem posła, informacji dotyczącej toczącego się przeciw niemu śledztwa - powiedział adwokat parlamentarzysty Kazimierz Jesionek.
Oskarżeni samorządowcy "nie widzą możliwości zawarcia ugody z posłem Jagiełłą", ponieważ - ich zdaniem - "jest on odpowiedzialny za jedną z największych afer politycznych w kraju". Jak ocenił jeden z oskarżonych, radny Krzysztof Lipiec, "poniedziałkowe wystąpienie prokuratora wojewódzkiego w pełni potwierdza to, o czym napisano w listopadowym wniosku".
Kolejna rozprawa w procesie Jagiełły przeciw starachowickim radnym prawdopodobnie stanie na wokandzie zamiejscowego sądu, który wyznaczy Sąd Okręgowy w Kielcach. Sąd w Starachowicach wystąpi z wnioskiem o wyłączenie z rozpoznania prywatnego oskarżenia parlamentarzysty, ponieważ jedna z oskarżonych pełni funkcję ławnika w starachowickim sądzie, a druga jest żoną ławnika miejscowego sądu - poinformował Jesionek.
Wytoczenie procesu karnego, według Jagiełły, ma być formą obrony przed publicznymi i fałszywymi oskarżeniami i spowodować większą samokontrolę osób publicznych nad tym, co mówią oraz ograniczyć nieprawdziwe oskarżenia.
Prokuratura Okręgowa w Kielcach zamknęła w poniedziałek śledztwo w tzw. aferze starachowickiej, dotyczące przecieku tajnej informacji na temat planowanej akcji CBŚ. W ciągu 14 dni prokuratorzy mają podjąć decyzję, czy sporządzić akt oskarżenia, czy umorzyć sprawę. Podejrzanymi o przekazanie samorządowcom SLD tajnych informacji dotyczących akcji CBŚ są oprócz Andrzeja Jagiełły posłowie Henryk Długosz (dawniej SLD) i b. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka (SLD).
Andrzej Jagiełło jest jednym z podejrzanych o telefoniczne ostrzeżenie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu starachowickiego, a za ich pośrednictwem związanych z nimi gangsterów o akcji, w której mieli być oni zatrzymani, co narażało na niebezpieczeństwo zdrowie i życie działających pod przykryciem funkcjonariuszy CBŚ.
Aresztowano ich w marcu wraz z kilkunastoma osobami. Prokuratura oskarżyła byłego starostę starachowickiego o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceszefa rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. 17 listopada Sąd Rejonowy skazał b. starostę Mieczysława S. na rok więzienia, a b. zastępcę przewodniczącego rady powiatu Marka B. na karę łączną 14 miesięcy więzienia.
em, pap