Putin pokonał frekwencję (aktl.)
51-letni Putin, który ma już zapewnioną reelekcję i przedłużenie swoich rządów, sprawowanych od 31 grudnia 1999 roku późno wieczorem spotkał się na konferencji prasowej z dziennikarzami zapowiadając m.in. przywiązanie do zasad demokracji i praw człowieka.
Z wyników cieszą się także konkurenci Putina, którzy niespodziewanie uzyskali znacznie lepsze rezultaty, niż wróżyły im to sondaże przedwyborcze.
"Jeśli tak się skończy będzie to olbrzymie zwycięstwo, bo miesiąc temu liczyć mogłam na 1 procent głosów. Jeżeli zbiorę choćby trzy procent będzie to dla mnie powód do dużej radości" - powiedziała Irina Chakamada, kiedy po raz pierwszy podano cząstkowe wyniki. Dodała, że uzyskała legitymację do tworzenia po wyborach nowej partii liberalnej.
Także Charitonow, któremu sondaże dawały 6 proc., a który teraz z blisko 14-procentowym poparciem urasta do rangi jednego z liderów partii komunistycznej był wyraźnie zadowolony ze swojego rezultatu. "Jeżeli by kampania trwała dłużej, to nie wiadomo, jaki byłby jej ostateczny wynik" - powiedział.
Frekwencja wyborcza wyniosła ostatecznie 61,43 proc., co powoduje, że wybory są ważne. Zgodnie z ordynacją, gdyby na wybory przyszło mniej niż połowa wyborców, trzeba by rozpisać ponowne głosowanie.
W ostatnich dniach władze robiły jednak bardzo dużo, by zachęcić obywateli do wzięcia udziału w głosowaniu. Sam Putin wystąpił w czwartek w telewizji, apelując o udział w wyborach. Wsparli go następnego dnia przywódcy dwóch największych wyznań - prawosławny patriarcha Aleksij II i muzułmański mufti Rawil Gajnutdin. W niektórych miejscach głosowanie próbowano przekształcać w festyn z loteriami i sklepami, gdzie podstawowe produkty sprzedawano za półdarmo.
Nie brakowało także otwartych form nacisku. "Dzisiaj odwiedziła mnie moja dozorczyni i spytała, czy już oddałem głos. Dodała, że odwiedza wszystkich, bo +ma taki prykaz z góry+" - powiedział zachodni menedżer pracujący w jednym z wielkich rosyjskich mediów.
Frekwencja był jedyną przeszkodą na drodze Putina do powtórnej prezydentury. Wygraną - na co wskazywały sondaże przedwyborcze - miał niemal pewną już przed wyborami. Jedna z kontrkandydatek Putina - liberalna Irina Chakamada otwarcie przyznała, że ona i czterech innych polityków walczą jedynie o drugie miejsce i jak najlepszy wynik. "Osoba przyszłego zwycięzcy wyborów jest znana, cała gra skupia się wokół tego, kto zajmie drugie miejsce" - powiedziała po oddaniu głosu. Według Chakamady od tego, kto uplasuje się na drugim miejscu zależy, kto będzie tworzył przyszłą opozycję wobec rządów Putina.
Władimir Putin zostanie zaprzysiężony na prezydenta 7 maja. Według obecnej konstytucji jego kadencja 2004-2008 będzie ostatnią. Putin zapowiada jednak, że przed wyborami 2008 sam zaproponuje swojego następcę: polityka, któremu udzieli poparcia przed wyborami.
em, pap