Polacy w górach Kaukazu (aktl.)
"Już wszystko jest w porządku. Znaleźli Polaka, który wpadł do szczeliny lodowej i trochę się poobijał. Pozostali trzej uczestnicy wyprawy nie odnieśli żadnych obrażeń" - powiedział ratownik w położonej pod Elbrusem stacji Tierskoł, Hakim Bitirow.
Dwudziestoparoletni Paweł K. to członek czteroosobowej grupy studentów z Warszawy. Mężczyźni przyjechali na Kaukaz na początku lipca. Do wypadku doszło na wysokości około 3500 metrów n.p.m.
"Szczelina była przykryta śniegiem, człowiek nie mógł jej widzieć. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Było płytko - na Elbrusie niektóre przepaści dochodzą do 200 metrów"- powiedział Bitirow. Według niego Polacy, w tym uratowany turysta, przenocują teraz w namiotach wraz z pięcioosobową ekipą ratowniczą, po czym zejdą do Tierskołu.
Wcześniej przedstawiciele Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych twierdzili, że jeden z kolegów Pawła K. złamał nogę, jednak - jak później poinformowali ratownicy i konsul generalny RP w Moskwie Tomasz Klimański - informacja ta okazała się fałszywa.
Elbrus (5642 m n.p.m.) to wulkaniczny szczyt, najwyższy na Kaukazie, a przez geografów zaliczających Kaukaz do Europy uważany także za najwyższy w Europie. Góra postrzegana jest jako stosunkowo łatwa do wspinaczki, ale największym problemem dla alpinistów są szczeliny oraz częste i nagłe zmiany pogody.
Elbrus to popularne miejsce wielu wypraw, w tym z Polski. Co roku na zboczach góry dochodzi jednak do wypadków. W lipcu 2003 r. na Elbrusie zaginął polski ksiądz Wiesław G., a w 2002 przez kilka dni szukano innego Polaka, studenta z Lublina. Turysta, z którym koledzy stracili kontakt, zdołał wówczas szczęśliwie zejść po jednym ze zboczy i dotrzeć do osady pasterskiej.
sg, pap