Grupa Trzymająca Władzę nie może spać spokojnie
"Prokuratura Apelacyjna w Warszawie nie wykorzystała w swoim śledztwie wszystkich możliwości dowodowych. To postanowienie o umorzeniu postępowania nie odnosi się do wszystkich ustaleń śledztwa i stwierdzonych okoliczności całej sprawy, a więc jest niepełne" - tak Olejnik wyjaśnił we wtorek na briefingu powody uchylenia przez Prokuraturę Krajową decyzji o umorzeniu śledztwa.
Media ujawniły w poniedziałek, że Prokuratura Krajowa wydawała Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie w trakcie śledztwa pisemne polecenie postawienia zarzutów fałszerstwa projektu ustawy Janinie Sokołowskiej i Iwonie Galińskiej z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Tomaszowi Łopackiemu z Ministerstwa Kultury, którzy pracowali nad tym projektem.
We wtorek Olejnik to potwierdził, ale podkreślił zarazem, że Prokuratura Apelacyjna nie wykonując poleceń "nadzoru" nie naruszyła prawa, bo wolno jej było "przyjąć własną koncepcję śledztwa".
Prowadzone od lipca 2003 r. śledztwo dotyczyło "przerobienia w marcu 2002 r. dokumentu w postaci rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji poprzez usunięcie z treści art. 36 ust. 3 pkt 1 wyrazów +lub czasopisma+". Brak tych słów oznaczał, że wydawcy czasopism mogli kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników - nie.
Prokuratura badała sprawę na wniosek sejmowej komisji śledczej, która zajmowała się aferą Rywina. Nadzór nad tym śledztwem miała Prokuratura Krajowa. Wydała ona czterokrotnie zgodę na przedłużenie postępowania. Dając takie pozwolenie, prokuratura nadzorująca może też wydawać polecenia, jakie czynności należy dodatkowo wykonać. Prowadzący śledztwo mogą jednak - przesłuchując kolejne osoby lub badając dokumenty - dojść do innych wniosków niż te zasugerowane przez "nadzór".
Brak słów "lub czasopisma" w projekcie wykryła jeszcze w 2002 r. dziennikarka PAP Anna Wojciechowska. Ówczesna wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska tłumaczyła usunięcie tych słów "błędem technicznym". Komisja śledcza przypomniała sobie o tym fakcie latem zeszłego roku i gruntownie przeanalizowała sprawę, zawiadamiając na koniec prokuraturę.
W trakcie śledztwa podawano, że biegli informatycy zbadali już zabezpieczone przez prokuraturę dyski komputerów, na jakich pracowano nad projektem nowelizacji. Ustalono, że słowa "lub czasopisma" zostały skreślone w komputerze Iwony Galińskiej, wiceszefowej departamentu prawnego KRRiT 25 marca 2002 r., między godz. 14.56 a 17.55. Według Prokuratury Krajowej, były podstawy, by przyjąć, że w tym czasie z Galińską był Łopacki, a całość nadzorowała Sokołowska. Biegły stwierdził, że cały akapit w tekście ustawy został zastąpiony inną wersją, już bez tych słów.
"Prokuratura apelacyjna umarzając to postępowanie uznała, że podrobieniem ustawy jest fizyczny akt wykreślenia z ustawy słów +lub czasopisma+. Według Prokuratury Krajowej należy to widzieć w kontekście szerszym - wszystkich działań z 25 marca 2002 r., wspólnego porozumienia wielu osób" - zaznaczył we wtorek Olejnik, nie ujawniając, o które osoby chodzi.
Akta śledztwa trafią teraz do Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Olejnik poinformował, że Prokuratura Krajowa sformułuje - w ramach nadzoru - polecenia do wykonania w tym śledztwie, jednak nie podał ich treści. Nieoficjalnie PAP dowiedziała się w resorcie sprawiedliwości, że polecenie będzie dotyczyło zarzutów dla Sokołowskiej, Galińskiej i Łopackiego, być może również dla innych osób.
em, pap