Fałszerstwo z odroczeniem (aktl.)

Dodano:
Sąd Rejonowy w Płocku odroczył rozpoczęcie procesu w sprawie fałszowania wyników wyborów na prezydenta tego miasta.
Proces ruszy kiedy sąd wyższej instancji zbada zasadność wniosku jednego z oskarżonych i jego obrońcy o przeniesienie sprawy do innego sądu.

W sprawie oskarżone są trzy osoby: dwoje członków obwodowej komisji wyborczej, gdzie wykryto próbę fałszerstwa - Tomasz G. i Janina M. - oraz mąż zaufania w tej komisji Jacek K., były radny SLD.

Tomasz G. i Janina M. odpowiadają za sfałszowanie kart do  głosowania i protokołu wyborczego. Jackowi K. postawiono zarzut nakłaniania do popełnienia przestępstwa.

Jacek K. zapowiedział, że po formalnym rozpoczęciu procesu będzie składał obszerne wyjaśnienia.

"W trakcie moich zeznań, których nie mogłem złożyć w prokuraturze, będą przewijały się nazwiska osób, które są aktualnie w samorządzie miasta i województwa, jak również są w administracji rządowej, a w jakiś sposób są w tę sprawę zamieszane. Dochodziły mnie też słuchy, że akta tej sprawy krążyły po różnych dziwnych miejscach i przeglądały je osoby do tego nieupoważnione" - powiedział PAP poza salą rozpraw Jacek K., komentując powody wniosku o wyłączenie z postępowania płockiego sądu.

"Czuję się winny, że nie potrafiłem odpowiednio zareagować na zaistniałą sytuację. Ale też chciano ze mnie zrobić kozła ofiarnego i osobę, która kierowała tym wszystkim, a prawda jest po prostu inna" - oświadczył.

Wtorkowe posiedzenie sądu trwało krótko. Prokurator nie odczytał nawet aktu oskarżenia. Sąd przedstawił natomiast treść wniosku o wyłączenie wszystkich sędziów i asesorów płockiego sądu rejonowego, który złożyli Jacek K. i jego obrońca. Wniosek uzasadnili obawą o stronniczość postępowania. W związku z tym sędziowie zdecydowali, że rozstrzygnięcie sprawy w tym zakresie należy do wyższej instancji, czyli płockiego sądu okręgowego. Po uzyskaniu takiej opinii wyznaczony zostanie kolejny termin rozprawy. Wtedy też ogłoszona zostanie decyzja, czy postępowanie toczyć się będzie przed płockim sądem, czy trafi do innego miasta.

Fakt fałszowania wykryła Miejska Komisja Wyborcza w Płocku w nocy z 10 na 11 listopada 2002 r. podczas liczenia głosów oddanych w obwodowej komisji wyborczej nr 8. Nadzorujący przebieg wyborów ustalili wtedy, że sporządzono m.in. dwa protokoły, w których podano różną liczbę kart do głosowania wyjętych z urny. Różnica wynosiła kilkaset głosów oddanych rzekomo na korzyść Wojciecha Hetkowskiego, kandydata SLD-UP na prezydenta miasta, ubiegającego się wtedy ponownie o to stanowisko. W drugiej turze wyborów rywalizował on z kandydatem PiS Mirosławem Milewskim.

Ostatecznie ustalenie wyników wyborów na prezydenta miasta odbyło się na podstawie weryfikacji innych dokumentów obwodowej komisji wyborczej nr 8. Uznano, że faktycznie z urny wyjęto ponad 500, a nie ponad 800 kart do głosowania. Po skorygowaniu nieprawidłowości okazało się, że wybory wygrał Milewski, który zdobył o 208 głosów więcej od Hetkowskiego.

Śledztwo w sprawie próby sfałszowania wyników wyborów trwało prawie półtora roku. W jego trakcie przesłuchano około 800 świadków, głównie wyborców, których nazwiska widniały na liście obwodowej komisji wyborczej nr 8. Powołano też biegłego grafologa, który badał autentyczność podpisów złożonych na listach wyborczych, ponieważ część uprawnionych do głosowania zaprzeczyła, iż brała udział w wyborach.

Za przestępstwo przeciwko wiarygodności dokumentów grozi kara od  grzywny do 5 lat pozbawienia wolności, a za przestępstwo przeciwko wyborom kara do trzech lat więzienia.

O sprawie pisaliśmy w tygodniku Wprost - więcej tutaj.

sg, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...