Prokurator odpowie za "Wujka"

Dodano:
Roman T., b. szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach, prowadzącej pierwsze śledztwo w sprawie strzelania do górników w kopalni "Wujek", odpowie za przekroczenie uprawnień.
Taki zarzut postawiła w poniedziałek 74-letniemu dziś pułkownikowi w stanie spoczynku Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Katowicach, prowadząca postępowanie dotyczące nieprawidłowości w prowadzonym wówczas przez wojskową prokuraturę śledztwie.

"Roman T. to czwarty i ostatni były prokurator wojskowy, któremu postawiliśmy zarzuty w tej sprawie. We wrześniu zamierzamy zamknąć postępowanie i skierować do sądu akt oskarżenia" - powiedział w poniedziałek PAP prokurator Andrzej Majcher z katowickiego IPN.

Prokuratura zarzuciła Romanowi T., że polecił prowadzącemu śledztwo prokuratorowi Januszowi B. (IPN już wcześniej postawił mu zarzuty), aby ten nie zarządzał doręczenia pokrzywdzonym w tej sprawie (m.in. żonom poległych górników) odpisu postanowienia o umorzeniu postępowania. W związku z tym nie mogli oni korzystać ze swoich praw.

"Pokrzywdzeni otrzymali jedynie ogólnikowe pismo. Zawarte w nim informacje zrozumieli jako powiedzenie im: +cieszcie się, że  nie wytoczymy sprawy przeciwko wam, ponieważ tamto postępowanie dotyczyło nie tylko śmierci górników, ale także pobicia milicjantów+. Żony górników były tym pismem zbulwersowane" - powiedział prok. Majcher.

Roman T. przyznał się do winy, ale zaprzeczył, aby działanie to miało na celu ograniczenie praw pokrzywdzonych. Powiedział, że nakazując Januszowi B., aby nie wysyłał odpisów postanowienia o umorzeniu śledztwa, wykonywał polecenia zwierzchników. Nie pamiętał jednak czyje konkretnie. Grozi mu kara do 3 lat więzienia.

Akt oskarżenia dotyczący utrudniania pierwszego śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" ma objąć łącznie czterech byłych prokuratorów wojskowych. Wcześniej utrudnianie tego postępowania IPN zarzucił już b. zastępcy wojskowego prokuratora garnizonowego w Gliwicach Witoldowi K., kierującemu tamtym postępowaniem. O podobne przestępstwo podejrzany jest b. prokurator Janusz B., który prowadził wówczas śledztwo.

Zdaniem IPN prokuratorzy wojskowi z Gliwic nie przeprowadzili wielu niezbędnych czynności dowodowych, m.in. nie zabezpieczyli miejsca zdarzenia i dowodów, np. broni, którą mieli funkcjonariusze biorący udział w pacyfikacji. IPN uważa, że prowadzący sprawę prokuratorzy celowo nie chcieli jej wyjaśnić, a następnie wydali postanowienie o umorzeniu postępowania mimo nieprzeprowadzenia wszystkich niezbędnych działań. Prokuratorom tym grozi kara do 5 lat więzienia.

IPN wydał także postanowienie o postawieniu zarzutów w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" przełożonemu podejrzanych - b. prokuratorowi z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który podjął decyzję o umorzeniu śledztwa i zniszczeniu akt nadzoru.

W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego zginęło dziewięciu górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa" oraz przyjmując tezę o obronie koniecznej milicjantów, którzy użyli broni palnej.

Sprawa pacyfikacji w stanie wojennym śląskich kopalń toczy się przed katowickimi sądami od ponad 10 lat. Pierwszy proces trwał 4,5 roku, drugi - dwa lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach, ostatni - w lutym ubiegłego roku.

Uchylając wyrok, sąd odwoławczy zarzucił okręgowemu wiele uchybień, błędów proceduralnych i niewłaściwą ocenę dowodów. Wytknął też sądowi I instancji złamanie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i w rezultacie umorzenie postępowania wobec części oskarżonych. Sąd zgodził się z prokuraturą, że przypisywane im czyny należy zakwalifikować jako zbrodnię komunistyczną, która nie jest przedawniona. Trzeci proces, który obejmie 17 oskarżonych, ma rozpocząć się we wrześniu.

ss, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...