Będzie spokojnie w Darfurze?
Przełom osiągnięto podczas rozmów pokojowych w stolicy Nigerii - Abudży. Poinformował o tym w środę agencję Reutera jeden z sudańskich negocjatorów, minister rolnictwa Madżzub el-Chalifa Ahmed.
Dodał, że dokładna liczba żołnierzy zostanie ustalona później. Rozmowy zostały odroczone do czwartku.
W trwających od poniedziałku rozmowach między chartumskim rządem a dwoma rebelianckimi ruchami z Darfuru - Ruchem na rzecz Sprawiedliwości i Równości (JEM) oraz Armią Wyzwolenia Sudanu (SLA) mediatorem jest z ramienia UA były premier Nigru Hamid Algabid.
Rebelianci z SLA i JEM żądają położenia kresu dżandżawidzkiemu terrorowi wobec czarnej ludności, powrotu uchodźców oraz udziału w zyskach z produkcji i eksportu ropy naftowej, jednego z głównych bogactw Sudanu.
Sudan wcześniej zgodził się na obecność w Darfurze 300 żołnierzy UA z mandatem ograniczonym do ochrony obserwatorów z ramienia tej organizacji, nadzorujących przestrzeganie rozejmu z kwietnia br.
Rada Bezpieczeństwa ONZ dała rządowi w Chartumie czas do 30 sierpnia na rozbrojenie arabskiej milicji Dżandżawidów, która terroryzuje w Darfurze czarnoskórych wieśniaków; w przeciwnym razie Sudanowi grożą sankcje gospodarcze i ekonomiczne.
W darfurskim konflikcie, trwającym od wiosny ubiegłego roku, 30- 50 tysięcy ludzi zginęło, a 1,4 mln zostało zmuszonych do ucieczki ze swoich domostw. Dwóm milionom grozi śmierć głodowa.
Szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw, który w poniedziałek wieczorem w Chartumie rozmawiał z szefem sudańskiej dyplomacji Mustafą Osmanem Ismailem, poinformował, iż agencje pomocowe donoszą o "znaczącej poprawie, jeśli chodzi o humanitarny dostęp" do Darfuru, regionu wielkości Francji, w którym istnieje 147 obozów dla uchodźców.
Sudan twierdzi, że współpracuje ze społecznością międzynarodową w celu rozwiązania kryzysu, a Ismail poinformował w poniedziałek o aresztowaniu 200 Dżandżawidów i zapowiedział ich procesy w Darfurze. Jednak brytyjski funkcjonariusz, który uczestniczył w patrolach obecnych w regionie sił Unii Afrykańskiej, twierdzi, że Dżandżawidzi nadal bezkarnie działają.
"Kradzieże, bicie, gwałcenie kobiet" są wciąż na porządku dziennym - mówi ów Brytyjczyk, zastrzegając sobie anonimowość. Przyznaje jednak, iż nie widział dowodów, by rządowe lotnictwo wspierało arabskie bojówki od 8 kwietnia, tj. od zawarcia rozejmu.
Antyrządowe zbrojne powstanie murzyńskiej ludności wybuchło w lutym 2003 roku w proteście przeciwko dyskryminowaniu jej przy podziale bogactw w zachodnich prowincjach. Przedstawiciele ONZ oskarżali rząd, że tłumi bunty, akceptując strategię spalonej ziemi, realizowaną przez Dżandżawidów.
ss, pap