Praca mniej rygorystyczna?

Dodano:
Europejskie związki zawodowe są przeciwne poprawkom do dyrektywy dotyczącej czasu pracy. m.in. niewliczania dyżurów do czasu pracy. Popiera je natomiast polski rząd.
Komisja Europejska chce dać firmom więcej uprawnień w organizacji czasu pracy ich pracowników. Poprawki zmierzają też do większej elastyczności w stanowieniu prawa pracy przez państwa członkowskie.

Sekretarz generalny Europejskiego Związku Zawodowego (ETUC) John Monks, rozczarowany propozycjami Komisji, zarzuca jej, że "ugięła się" pod naciskiem niektórych państw członkowskich oraz lobby pracodawców, dopuszczając do ułatwienia firmom zwiększania czasu pracy swoim pracownikom na mocy indywidualnych umów.

Monks krytykuje też rozwiązania zaproponowane przez Komisję dla  pracowników pełniących dyżury (przede wszystkim dotyczy to  lekarzy). "To praktycznie koniec ochrony dla pracowników pełniących dyżury" - oświadczył w piśmie przekazanym w środę dziennikarzom. "W rzeczywistości poszczególni pracownicy bez wsparcia związków zawodowych będą pod olbrzymim naciskiem swoich pracodawców, by dłużej pracować" - ocenia Monks.

Tymczasem Polska popiera propozycje Komisji. "Zdaniem Polski, znowelizowana dyrektywa powinna umożliwiać państwom członkowskim organizowanie czasu pracy zgodnie z przyjętą w danym kraju praktyką. Polska jest głęboko zainteresowana osiągnięciem elastycznych rozwiązań dotyczących czasu pracy" - głosi stanowisko.

Polska opowiada się ponadto za propozycją Komisji, zmierzającą do  rozszerzenia możliwości korzystania z dłuższego okresu rozliczeniowego - do 12 miesięcy nie tylko na podstawie układów zbiorowych pracy i porozumień społecznych, jak jest obecnie, ale  również na podstawie ustawodawstwa krajowego.

Ponadto Polacy nie będą się sprzeciwiać niewliczaniu do czasu pracy okresu "nieaktywnego" dyżuru, w tym medycznego. "Polska proponuje wliczanie do czasu pracy jedynie części, i to jak najmniejszej, czasu dyżuru medycznego. Polska jest zainteresowana przyjęciem rozwiązania, które umożliwi państwom członkowskim szacunkowe określanie w ustawie części dyżuru, która będzie wliczana do czasu pracy" - głosi stanowisko. Jego powodem jest obawa przed zbytnim wzrostem kosztów w ochronie zdrowia, jeśli przyjęto by inne regulacje.

Podstawowe regulacje dyrektywy, dotyczące maksymalnego tygodniowego czasu pracy - 48 godzin i obowiązkowej 11-godzinnej przerwy na odpoczynek po pracy, nie zmieniają się. Komisja chce jednak dać firmom, pod pewnymi warunkami, możliwość przedłużenia godzin pracy powyżej limitu 48 godzin tygodniowo. Pracownicy będą mogli w tym zakresie zawierać indywidualne porozumienia w tej sprawie, jeśli nie uda się zawrzeć układu zbiorowego. Liczba przepracowanych godzin nie może jednak przekroczyć 65 tygodniowo.

Kolejna poprawka, już teraz oprotestowana przez lekarzy z Niemiec i Wielkiej Brytanii, wprowadza do dyrektywy poza istniejącymi obecnie kategoriami czasu pracy i czasu odpoczynku "podkategorię" czasu dyżuru ("on-call time"). Poprawka ta dotyczy przede wszystkim lekarzy i innych pracowników ochrony zdrowia, a także strażaków. Kwestię dyżurów lekarskich skomplikowało ostatnie orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał, że dyżur lekarski jest czasem pracy. To orzeczenie zmusiło Komisję do przeformułowania dyrektywy. W myśl propozycji Komisji, "nieaktywny" dyżur, czyli czas, jaki pracownik spędza w swojej firmie, nie wykonując pracy, "ma nie być zaliczany do czasu pracy". Komisja chce jednak dać państwom członkowskim możliwość uznania takiego "nieaktywnego" dyżuru za czas pracy, albo w prawie krajowym, albo w układach zbiorowych.

em, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...