Bomba dla konsula nie była atrapą
List przyszedł do konsulatu we wtorek przed południem. Był zaadresowany osobiście do konsula generalnego Wacława Oleksego. Podczas otwierania listu sekretarka zauważyła wystające przewody. Pracownik ochrony konsulatu zawiadomił niemiecką policję i list rozbrojono.
"Do wybuchu nie doszło tylko dzięki przytomności umysłu sekretarki" - podkreślił Kolloch.
Policja przypuszcza, że istnieje związek między listem do polskiego konsulatu a ostatnią serią bomb wysyłanych w listach z Dolnej Bawarii. Niewykryty dotychczas sprawca wysłał tam od kwietnia tego roku łącznie sześć bomb do polityków CSU i SPD z tego regionu.
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zwrócił uwagę, że także w przypadku listu do polskiego konsulatu istnieje "regionalny kontekst". Oleksy przebywał w miniony piątek w Pasawie w Dolnej Bawarii, gdzie spotkali się prezydenci Polski i RFN Aleksander Kwaśniewski i Horst Koehler.
Na podstawie badań kodu DNA policja ustaliła, że listy wysyła mężczyzna. Materiał wybuchowy pochodzi z artykułów pirotechnicznych, dostępnych w Czechach i Austrii w wolnej sprzedaży.
Niemiecka policja wyznaczyła nagrodę w wysokości 10 tys. euro za informacje mogące przyczynić się do ujęcia sprawcy.
ss, pap