Kulczyk chce zeznawać?
Biznesmen nie stawił się na przesłuchanie przed komisją 9 listopada. Komisja wezwała go więc na 30 listopada.
Kulczyk nie chciał wypowiadać się na temat szczegółów swego spotkania 6 września na Jasnej Górze z wiceszefem komisji śledczej ds. PKN Orlen Romanem Giertychem (LPR).
W oświadczeniu odczytanym we wtorek przed komisją śledczą przez pełnomocnika Kulczyka mec. Jana Widackiego biznesmen napisał, iż Giertych podczas tego spotkania dał mu do zrozumienia, że "nie jest celem czynności śledczych komisji", a jeśli dostarczy mu informacje kompromitujące urzędującego prezydenta, może "czuć się bezpiecznie".
Giertych zaprzeczył tym informacjom. Ocenił, że wspomniane spotkanie było prowokacją ze strony Kulczyka.
"W tej sprawie - oświadczył Kulczyk w sobotę - złożyłem oficjalne zawiadomienie do prokuratury, więc wszystkie szczegóły oraz dowody przedstawię najpierw prokuraturze lub przed komisją - jeśli wcześniej będę w tej sprawie zeznawał przed komisją".
Pytany, dlaczego zawiadomienie do prokuratury przeciwko Giertychowi zdecydował się złożyć dopiero niedawno, a nie we wrześniu, tuż po spotkaniu z Giertychem, Kulczyk odparł:
"Propozycja, którą złożył poseł Giertych, wydała mi się wręcz nieprawdopodobna. Trudno było to wszystko traktować jako coś realnego. Niestety, okazało się, że groźba była realna, czego dowodem jest, że została wcielona w życie. To skłoniło mnie do złożenia zawiadomienia o przestępstwie".
Giertych w odpowiedzi na zarzuty Kulczyka nie wykluczył złożenia pozwu przeciw poznańskiemu biznesmenowi o 10 mln zł, które miałyby być przeznaczone na szpital dziecięcy w Dziekanowie Leśnym pod Warszawą, w okręgu wyborczym posła.
Komentując tę zapowiedź Kulczyk ocenił, że "jest to najwyraźniej rozpaczliwa próba obrony podjęta przez człowieka, który wie, że to przestępstwo popełnił i na dodatek posunął się do publicznego kłamstwa przed komisją". "Przypomnę - dodał - że wpierw poseł Giertych oświadczył, iż nie było żadnego spotkania, a że jedynie zagadnąłem go w przejściu w klasztorze jasnogórskim, a na koniec przyznał, że rozmowa była, trwała dłużej i odbyła się przy obiedzie. Dwie wersje, każda inna. Trudno się dziwić, że obecnie próbuje się on rozpaczliwie bronić".
Pytany, czy nadal będzie inwestował w Polsce, biznesmen podkreślił, że działa zarówno w kraju, jak i za granicą. "Będę inwestował tam, gdzie znajdę dobre warunki i okazję do zrobienia interesu, jak robiłem do tej pory. Oczywiście także w Polsce, jeśli mi się na to pozwoli. Tymczasem - dodał Kulczyk - mam jednak wrażenie, że wielu polityków próbuje budować swoją popularność atakując całe środowisko biznesowe. Na pewno nie służy to polskiej gospodarce".
Zapytany o stan zdrowia Kulczyk odpowiedział jedynie, że obecnie przechodzi badania.
Poznański biznesmen przebywa od początku tygodnia w londyńskim, prywatnym szpitalu Harley Street Clinic.
em, pap