Szczyt pod znakiem Ukrainy (aktl.)

Dodano:
Strony mają "odmienne podejście" do kryzysu na Ukrainie, ale "zgadzają się, że konieczne jest rozwiązanie pokojowe" - powiedział po zakończeniu szczytu UE-Rosja premier Holandii.
Szczyt rozpoczął się z ponadgodzinnym opóźnieniem, spowodowanym kłopotami z lądowaniem samolotu rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Z powodu mgły samolot Putina nie mógł jednak wylądować w bazie wojskowej Volkenburg koło Hagi, jak było planowane i został skierowany na międzynarodowe lotnisku Schiphol w Amsterdamie.

Podczas szczytu poruszono - jak oczekiwano - sprawę kryzysu po wyborach prezydenckich na Ukrainie. Na jego zakończenie Jan Peter Balkenende, premier Holandii, która w tym półroczu przewodniczy Unii Europejskiej, oświadczył tylko tyle, że strony mają "odmienne podejście" do kryzysu na Ukrainie, ale "zgadzają się, że konieczne jest rozwiązanie pokojowe".

Przed szczytem eurodeputowani z różnych grup politycznych oczekiwali, że podczas obrad europejscy politycy wywrą presję na prezydenta Putina.

"Uważamy, że podczas szczytu UE-Rosja musi być sformułowany jasny apel do prezydenta Putina, by współpracował z Unią Europejską w  rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie" - napisał do uczestników szczytu szef grupy Socjalistów Europejskich Martin Schulz.

Socjaliści przypomnieli, że wybory na Ukrainie nie spełniły demokratycznych wymogów i "teraz musimy współpracować w  partnerstwie (UE i Rosja) w sprawie potencjalnie bardzo niebezpiecznej sytuacji".

Bardziej zdecydowane stanowisko zajęła szefowa delegacji francuskich demokratów w Parlamencie Europejskim Marielle de Sarnez. "Popieramy naród ukraiński w jego pokojowej i odważnej walce o  państwo prawa" - napisała do prasy de Sarnez. Dodała, że jej partia popiera postulat Wiktora Juszczenki o powtórzenie wyborów.

"Dyplomacja francuska, jak i europejska, powinna domagać się przy okazji szczytu UE-Rosja, w którym uczestniczy prezydent Władimir Putin, przeprowadzenia nowych wyborów " - powiedziała Marielle de Sarnez.

O rewizję oficjalnych wyników wyborów zaapelował w środę szef chadeków w europarlamencie, Niemiec Hans Gert Poettering: "Unia Europejska musi udzielić całego swojego poparcia, żeby wesprzeć rozwój demokracji na Ukrainie i ochronić wewnętrzny pokój w kraju" - powiedział. Ponadto określił ingerencję prezydenta Putina w  wewnętrzne sprawy Ukrainy przez opowiedzenie się po stronie Wiktora Janukowycza jako "bardzo nietypową procedurę".

Tego samego dnia Holandia jako kraj przewodniczący aktualnie Unii Europejskiej zaapelowała do władz ukraińskich o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie skarg na nieprawidłowości w czasie wyborów prezydenckich na Ukrainie. Komunikat tej treści został opublikowany na krótko przed rozpoczęciem szczytu UE-Rosja.

Oświadczając, że przebieg wyborów na Ukrainie "nie odpowiada międzynarodowym kryteriom demokratycznych wyborów" i że UE "nie sądzi, by te rezultaty odzwierciedlały wolę narodu ukraińskiego", prezydencja holenderska domaga się od Kijowa "przeprowadzenia dochodzenia w sprawie wszystkich skarg i  naprawienia wszystkich nieprawidłowości, odnotowanych przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie".

Biorąc pod uwagi te skargi, "nie można się dziwić, że wynik wyborów wywołał głębokie podziały w społeczeństwie ukraińskim" -  głosi komunikat przewodnictwa UE.

W środę Holandia jako przewodnicząca Unii poinformowała o  wysłaniu przedstawiciela UE na Ukrainę. Jest nim Niek Biegman, były ambasador Holandii przy ONZ i NATO.

em, pap

Czytaj też: Ukraina strajkuje; Szczerbienie tryzuba

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...