Kornasiewicz przed komisją ds PZU (aktl.)
Często powtarzała, że nie miała na coś wpływu, że decyzje podejmował minister skarbu Emil Wąsacz lub powoływała się na rekomendacje doradcy prywatyzacyjnego ABN AMRO. Posłowie po przesłuchaniu mówili, że niewykluczone, iż dojdzie do konfrontacji między Kornasiewicz a b. dyrektorem departamentu spółek strategicznych w jej resorcie Hubertem Kierkowskim, który był pierwszym świadkiem komisji.
"Coraz więcej jest pytań, kto de facto zadecydował o takim, a nie innym sposobie prywatyzacji - czy Kierkowski, czy Kornasiewicz, czy Emil Wąsacz (b. minister skarbu)" - powiedział PAP przewodniczący komisji Janusz Dobrosz (LPR).
Posłowie uważają, że Skarb Państwa tracił wpływ na PZU po jego prywatyzacji, gdyż po zakupie 30 proc. akcji przez konsorcjum Eureko z BIG Bankiem Gdańskim uzyskało ono połowę miejsc w Radzie Nadzorczej spółki. Kornasiewicz podkreśliła jednak, że żaden akapit w umowie prywatyzacyjnej nie powodował, by Skarb Państwa "był bezradny", ponieważ bezpośrednio po prywatyzacji miał 70 proc. akcji PZU.
Kornasiewicz zeznała, że do negocjacji w sprawie sprzedaży akcji PZU włączyła się po ustaleniu z Eureko i BIG BG ceny 1165 zł za akcję, aby podnieść cenę. W efekcie Eureko zobowiązało się dopłacić premię wynoszącą dodatkowe 35 złotych za każdą kupioną akcję PZU.
Zeznała też, że w końcowej fazie negocjacji, wbrew rekomendacji ABN Amro, proponowała rozmowy równocześnie z dwoma oferentami: konsorcjum oraz francuską firmą ubezpieczeniową Axa. Kornasiewicz zapewniła, że - wbrew sugestiom w ujawnionej notatce UOP - nie faworyzowała żadnej firmy. Wyłączność na prowadzenie negocjacji uzyskało na początku października Eureko z BIG BG.
Jan Bury (PSL) pytał, dlaczego wybrano ofertę firmy Eureko, której aktywa były wielokrotnie mniejsze od aktywów firm będących liderami na europejskim rynku ubezpieczeniowym. Według Kornasiewicz, resort polegał na rekomendacjach ABN Amro, w których Eureko było wymieniane jako czwarta na europejskim rynku firma pod względem przypisu składki ubezpieczeniowej (składki wynikającej z zawartych umów).
Kornasiewicz odrzuciła tezę Marka Pola (UP), że konsorcjum Eureko- BIG BG było łagodnie traktowane pod koniec negocjacji.
Podkreśliła, że na kupujących nałożono wiele zobowiązań dotyczących m.in. inwestycji w PZU i dostarczenia know-how, co mogło wpłynąć na żądanie przez konsorcjum lepszych warunków zakupu akcji PZU. Zastrzegła, że umowa prywatyzacyjna przewidywała, że brak realizacji zobowiązań mógł być podstawą do unieważnienia transakcji. Kornasiewicz powiedziała, że nie brała udziału w żadnych spotkaniach i dyskusjach dotyczących "tolerancyjnego podejścia" do konsorcjum, ani też w dyskusjach dotyczących Telewizji Familijnej.
Świadek powiedziała, że nie pamięta spotkania z 12 października 1999 roku, na którym konsorcjum Eureko - BIG BG domagało się większego wpływu na ubezpieczyciela. W październiku - przez posłów określanym jako "gorący miesiąc prywatyzacji" - toczyły się negocjacje z konsorcjum Eureko-BIG BG.
15 października 1999 roku odbyło się spotkanie z udziałem m.in. ministra skarbu Emila Wąsacza, prezesa BIG BG Bogusława Kotta, prezesa Eureko Joao Talone i Mariana Krzaklewskiego. Kornasiewicz zeznała, że nie wiedziała o nim.
Według Ryszarda Zbrzyznego (SLD), spotkanie 15 października nie było przypadkowe. Jak powiedział, odbyło się wtedy, kiedy zespoły negocjacyjne nie mogły dojść do porozumienia. W czterech pismach z października departament spółek inwestycyjnych ministerstwa skarbu, którym kierował Hubert Kierkowski, przestrzegał przed oddaniem konsorcjum wpływu na władze PZU. "To spotkanie mogło służyć 'rozmiękczeniu' strony ministerialnej" - powiedział Zbrzyzny.
Zdaniem Kornasiewicz, konsorcjum "znacznie ustąpiło z tych żądań" (o przejęciu kontroli we władzach PZU). Jej zdaniem, był to powód nie podejmowania rozmów z Axą.
Według Cezarego Grabarczyka (PO) są wątpliwości co do równego traktowania oferentów. "Po analizie oferty nie dostrzegam istotnych warunków świadczących o tym, że była gorszą od tej, która wygrała wyścig do akcji" - powiedział poseł Platformy Obywatelskiej.
Kornasiewicz zeznała też, że nie wiedziała, pełniąc funkcję wiceministra skarbu, o inwestycjach lub kredytowaniu Stoczni Gdynia przez kilka prywatyzowanych wówczas spółek. Dyrektorem departamentu spółek strategicznych w ministerstwie skarbu był wówczas Kierkowski, który zarówno przed, jak i po pracy w ministerstwie, zasiadał we władzach Stoczni. Kornasiewicz zeznała, że nie wie, czy Kierkowski miał powiązania korupcyjne z uczestnikami inwestycji. Były dyrektor zaczął pracę w resorcie z rekomendacji posła z Trójmiasta Janusza Lewandowskiego.
Przemysław Gosiewski (PiS) przypomniał, że w czasie, kiedy była wiceministrem skarbu, a Kierkowski jej podlegał, kredytów Stoczni udzieliły Pekao SA (wówczas był prywatyzowany) oraz ABN Amro (był wybrany na doradcę prywatyzacyjnego PZU), zaś Warta (jej akcje były wówczas sprzedawane Kulczyk Holding) oraz PZU (także wówczas prywatyzowane) zainwestowały w stocznię.
Była wiceminister, jak zeznała, nie wiedziała też o spotkaniu zorganizowanym przez prezesa BIG Banku Gdańskiego Bogusława Kotta (BIG Bank Gdański był później udziałowcem PZU), z prezesem PZU Władysławem Jamrożym i prezesem PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem. Według Gosiewskiego, na tym spotkaniu mogło dojść do zawarcia układu, gwarantującego udział w zarządzie PZU Wieczerzakowi i Jamrożemu.
Posłowie chcieli wyjaśnić, dlaczego w umowie prywatyzacyjnej ostatecznym właścicielem 10 proc. akcji PZU miała być spółka w 100 proc. zależna od BIG BG - BIG BG Inwestycje. Kornasiewicz wyjaśniła, że praktyką na rynku kapitałowym jest tworzenie spółek celowych, które są bezpośrednimi inwestorami, natomiast za ich zobowiązania odpowiada właściciel.
ss, ks, pap