Prezydent Piotrkowa wyszedł z aresztu (aktl.)
Prezydent przebywał w areszcie od 27 maja zeszłego roku. Jest oskarżony m.in. o żądanie korzyści majątkowych w wysokości 560 tys. zł i o przyjęcie ponad 43 tys. zł łapówki. Sprawa dotyczy nieprawidłowości w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w czasie, gdy M. pełnił funkcję marszałka województwa łódzkiego.
"Ponad pięć lat temu udało się wykryć w WFOŚiGW duże oszustwa finansowe. Wydawało mi się wówczas, że to mnie udało się wykryć te przestępstwa. Po pięciu latach dowiedziałem się, że to ja byłem inicjatorem tych przestępstw finansowych, a jeszcze przy okazji próbowałem jakieś +lewe+ pieniądze brać dla siebie" - powiedział dziennikarzom M. po wyjściu z aresztu.
Dodał, że ma nadzieję, iż przed wymiarem sprawiedliwości uda mu się wyjaśnić, "jak to było naprawdę".
W niedzielę w Piotrkowie odbędzie się referendum w sprawie odwołania M. ze stanowiska. "Wynik referendum będzie na pewno dla mnie negatywny, natomiast jaka będzie frekwencja? Nie wiem. W urzędzie pojawię się jednak w poniedziałek" - powiedział M.
Prezydent tłumaczył też, że przez ponad dziewięć miesięcy, które spędził w areszcie, nie podał się do dymisji, ponieważ czuje się niewinny.
"Starałem się przez te miesiące tłumaczyć, że jest to brutalna prowokacja w stosunku do mojej osoby i przerzucenie odpowiedzialności na kogoś, kto przyczynił się do wykrycia przestępstw. Szlag mnie trafił, że tak można człowieka zrobić. Dzisiaj jestem posądzony o wielkie przestępstwa na kilkadziesiąt milionów złotych, przy tym również o przyjmowanie korzyści rzędu stu czy dwustu złotych. Obrzucono mnie błotem" - mówił M.
Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 200 tysięcy złotych. Pieniądze na kaucję wpłaciło dziesięć osób, w kwotach od 8 do 50 tysięcy złotych. W sumie na konto depozytowe łódzkiego sądu trafiło 208 tysięcy złotych. M. po opuszczeniu aresztu powiedział, że nie wie, kto wpłacił pieniądze.
Według prokuratury, która skierowała już akt oskarżenia do sądu, M. miał żądać i przyjmować łapówki od ówczesnego prezesa WFOŚiGW Marka K. oraz osób powiązanych ze spółkami-córkami Funduszu. Zarzucono mu również, że polecił wyłudzić ponad 46 tys. zł na szkodę WFOŚiGW i jednej ze spółek. W prokuraturze Waldemar M. złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Obok Waldemara M. na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze pięć osób.
Zarzuty dotyczące korupcji nie są jedynymi, które prokuratura stawia byłemu marszałkowi województwa. Jest on również podejrzany w sprawie niegospodarności w WFOŚiGW w latach 1999-2000.
Według prokuratury, M. polecił szefom WFOŚiGW w Łodzi dokonać operacji finansowych, na których Fundusz stracił blisko 28 mln zł. Za te przestępstwa Waldemarowi M. grozi kara do 10 lat więzienia.
Za czas pobytu w areszcie prezydent Piotrkowa nie otrzymywał wynagrodzenia. Gdyby został uniewinniony, mógłby za czas aresztowania domagać się odszkodowania od Skarbu Państwa. Prezydent przekazał swoje pełnomocnictwa dwóm urzędującym zastępcom, opiniował jednak różnego rodzaju dokumenty przesyłane mu do aresztu.
ss, pap