Antyamerykańskie protesty za sprawą "Newsweeka" (aktl.)
Na indonezyjskiej wyspie Sulawesi (Celebes), jak informują tamtejsze media, dziesiątki studentów usiłowały wdzierać się do hoteli i szukać tam Amerykanów oraz ich sojuszników. Brak informacji o ewentualnych poszkodowanych.
W Dżakarcie około 100 osób demonstrowało, żądając, by Amerykanie przeprosili świat muzułmański.
Podczas demonstracji w Pakistanie przedstawiciele fundamentalistycznego sojuszu MMA (Zjednoczonego Frontu Działania) żądali zerwania stosunków dyplomatycznych z USA, jeśli Waszyngton nie przeprosi.
W mieście Gaza kilka tysięcy Palestyńczyków przemaszerowało przez obóz dla uchodźców. Marsz zorganizowało radykalne ugrupowanie Hamas. Także w Hebronie na Zachodnim Brzegu Jordanu odbyła się antyamerykańska demonstracja setek Palestyńczyków, podczas której palono flagi USA i Izraela.
Powodem gwałtownych wystąpień stały się doniesienia prasowe, w tym amerykańskiego tygodnika "Newsweek", że w więzieniu w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie, gdzie przetrzymywani są podejrzani o związki z Al-Kaidą i terroryzm, dochodzi do bezczeszczenia Koranu. "Newsweek" pisał m.in. o umieszczaniu Koranu w toalecie.
"Chcemy, żeby wszyscy muzułmanie na świecie wiedzieli, że podzielamy i rozumiemy ich zaniepokojenie. Jesteśmy też zasmuceni z powodu ofiar śmiertelnych, do których doszło podczas demonstracji" - powiedział rzecznik Białego Domu Scott McClellan i zapewnił że amerykański resort obrony bada zarzuty, dotyczące bezczeszczenia Koranu, "traktując je bardzo poważnie".
Także amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice obiecała pełne wyjaśnienie zarzutów dotyczących profanacji Koranu i wezwała muzułmanów do rozwagi. Media amerykańskie informują, że w czwartek po południu (czasu miejscowego) Rice zapewniła podczas przesłuchania w Kongresie, że USA nigdy nie tolerowałyby bezczeszczenia Koranu. Gdyby doniesienia na ten temat miały się potwierdzić, winni zostaną ukarani.
em, pap