Polacy pokonali Kubańczyków (aktl.)
Polska: Zagumny, Szymański, Grzyb, Kadziewicz, Gruszka, Murek, Ignaczak (libero) oraz Wlazły, Winiarski, Świderski
Kuba: Diaz, Portuondo, Poey, Pimienta, Dominico, Juantorena, Mendez (libero) oraz Aldazabal, Camejo, Bell
"Ten mecz nie ma większego znaczenia, ale warto go wygrać, choćby po to, żeby pokazać swoją siłę" - mówił przed wyjściem siatkarzy na boisko kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych.
Kubańczycy są siatkarskim żywiołem, na którego najlepszym lekarstwem jest wyrachowanie i gra techniczna. Takich wskazówek swoim zawodnikom udzielał przed spotkaniem trener Raul Lozano. "To nic, że wbije jedną piłkę na trzecim metrze, kiedy trzy następne pośle w aut" - mówił Argentyńczyk.
Nauki te polscy siatkarze wzięli sobie do serca tylko po pierwszej przerwie technicznej pierwszego seta, kiedy to ze stanu 6:8 doprowadzili do 14:11. Mocna zagrywka, szybka gra i techniczne uderzenia były skuteczną receptą na Kubańczyków. Punktowali w tym okresie Piotr Gruszka, Wojciech Grzyb i Grzegorz Szymański, który w wyjściowej szóstce zastąpił Mariusza Wlazłego. Szymański zdobył w piątek najwięcej punktów dla Polski - 20.
Gdy zaczęły się ostre wymiany siatkarskich ciosów skuteczniejsi byli Kubańczycy i oni wygrali tego seta 25:23, prowadząc m.in. 19:17, 21:18 i 23:20.
Przez dłuższe fragmenty drugiego seta polski zespół prezentował okresy szybkiej, dynamicznej oraz inteligentnej gry. Prowadził już 24:20 i tylko kilku własnym błędom pozwolił się dojść rywalom na 24:24, by w decydującym momencie zdobyć dwa potrzebne punkty.
W następnych setach poziom gry był nierówny. W trzecim Polacy dawali momentami koncert swoich możliwości.
"Jestem zawiedziony postawą Kuby - powiedział po meczu Andrzej Warych. - Mecz był trochę dziwny, jakby odbywał się na zwolnionych obrotach. Może miała na to wpływ podróż z Ameryki, jaką odbyły oba zespoły do Belgradu".
Zdaniem Andrzeja Warycha Polska mogła mecz wygrać wyżej. "Zawalona została końcówka pierwszego seta" - powiedział.
Decydował o wszystkim tie break, w którym rywale prowadzili 5:3 i 8:6. Po zmianie stron 5. seta w pamięci utkwiły szczególnie pojedyncze bloki Mariusza Wlazłego, którymi zatrzymał asów kubańskiego ataku.
"Jest zwycięstwo, należy się cieszyć, a wszystko przed nami - zakończył Andrzej Warych. - Mamy 9-10 graczy, którzy spełniają swoje zadania. Z kim w sobotę lepiej zagrać? Myślę, że nie ma to większego znaczenia. Brazylijczycy są wielką klasą, a Serbowie u siebie będą na pewno bardzo groźni".
ss, pap