Szef londyńskiej policji vs. obrońcy praw człowieka
Powiedział on m.in., że gdyby nie obrońcy praw człowieka, ekstremiści już dawno zostaliby deportowani. "Teraz obrońcy praw człowieka są przepełnieni współczuciem dla nich, a sędziowie należący do tego samego obozu zrobią wszystko, żeby ich chronić" - zaznaczył Stevens.
W czwartek brytyjskie służby zatrzymały 10 osób, uznanych za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, które zamierzają deportować. Wśród nich jest skazany na dożywocie w Jordanii islamski duchowny Abu Qatada. Pozostałe osoby to Algierczycy.
Komentując te wydarzenia, Stevens oświadczył, że wprawdzie aresztowania były od dawna oczekiwane, ale "ci ludzie nigdy nie powinni znaleźć się na wolności". "Obcokrajowcy podejrzani o terroryzm muszą być deportowani", nawet "jeśli to oznacza powrót do krajów rządzonych przez dyktatorów" - zaznaczył, dodając, że w takiej sytuacji będzie im towarzyszył "lament brygad obrońców praw człowieka".
"Wobec tak poważnych zagrożeń dla naszego narodowego bezpieczeństwa, czas łagodnych sędziów musi się skończyć" - podsumował Stevens.
Brytyjski rząd rozważa - w ramach nowej zaostrzonej polityki wobec islamskich ekstremistów - zmiany w prawie, zgodnie z którymi sędziowie rozpatrując decyzję o deportacji musieliby traktować na równi interesy bezpieczeństwa kraju z prawami jednostki, wynikającymi z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i opartego na niej ustawodawstwa brytyjskiego. Ustawodawstwo to zabrania deportowania do kraju, w którym wydalona osoba może być narażona na tortury albo karę śmierci.
Ewentualne zmiany budzą protesty obrońców praw człowieka, społeczności muzułmańskiej i liberalnych polityków.
ks, pap