Amerykański okręt zaatakowany w Jordanii
Jordańska policja prowadzi pościg za domniemanymi sprawcami ataku - Syryjczykiem i dwoma Irakijczykami. Według służb bezpieczeństwa, mężczyźni dostali się do Akaby samochodem zarejestrowanym w Kuwejcie.
Jeden z pocisków przeleciał nad USS Ashland. Jak zapewnił komandor Jeff Breslau z Piątej Floty USA, nikt z załogi nie doznał żadnych obrażeń.
Minister spraw wewnętrznych Jordanii Awni Jirfas powiedział, że w porcie nie było poważnych strat.
Do wybuchu doszło w głównym terminalu towarowym portu, używanym przez dwa amerykańskie okręty wojenne. Oba statki natychmiast opuściły Akabę i wypłynęły w morze.
Inny wystrzelony z terytorium Jordanii pocisk spadł 9 kilometrów dalej, już w Izraelu koło pobliskiego kurortu Ejlat, w okolicach lotniska. Pocisk prawdopodobnie nie eksplodował.
Izraelski minister obrony Szaul Mofaz zapewnił, że Izrael i Jordania współpracują w śledztwie. Nie wysunął jednak żadnych przypuszczeń co do sprawców.
Ejlat i Akaba leżą nad Morzem Czerwonym i są oddalone od siebie o ok. 15 kilometrów. Ejlat to popularny kurort słynący z pięknych plaż. Akaba zaś - niegdyś senny port - przeżywa dziś rozkwit, przyciągając inwestycje i turystów. Jest także logistycznym zapleczem amerykańskiej operacji wojennej w Iraku.
ss, pap