Wałęsa, Bruksela i ryki rosyjskie w tle
Dodano:
Europa świętowała dziś swoje święto i z tej okazji Parlament Europejski zaprosił 13 noblistów z różnych krajów i dziedzin. Polskę reprezentował Lech Wałęsa.
Przyznam, że w dużym napięciu czekałam na jego wystąpienie. Oczekiwałam, że wykorzysta okazję występu przed europejską publicznością, do szarży na bliźniaków. Tymczasem, były prezydent - i wyrazu szacunku dla niego - swoje żale powylewał jedynie do moich kolegów z innych polskich mediów a w swoim przemówieniu skoncentrował się na przeszłości i przyszłości Europy. Będę miliarderką, jeśli jednak zgadnę, co poeta miał na myśli. Nasz były prezydent mówił o wartościach "religijnych"i "niereligijnych" które nie są materialne, a na których powinna się opierać Unia. Mało tego, dał UE sposób na wybrnięcie z impasu: zrobić taki kilkunastopunktowy katalog wartości i dzięki temu Chiny do nas nie wstąpią lub odwrotnie. Może się mylę, ale myślę, że Wałęsa chciał się zastosować do przysłowia: dać Panu Bogu świecę, i diabłu ogarek. Chcąc zadowolić bardziej konserwatywną nie tylko polską publiczność, nie wspomniał o konstytucji europejskiej, zaś chcąc się przypodobać lewicowym liberałom nie wymienił wartości chrześcijańskich. I stanął w rozkroku jak żaba na zebraniu zwierząt, kiedy lew zarządził: piękne zwierzęta na lewo, mądre na prawo. Tylko żaba została na środku, no bo przecież się nie rozdzieli...
Ale dam już spokój Wałęsie. Jak to powiedział jeden z naszych eurodeputowanych, Wałęsa doskonale zagrał rolę Wałęsy. Mogło być gorzej.
Zaledwie godzinę później zaczęła się debata o Rosji, która i dla komisarza Guntera Verheugena i przedstawiciela prezydencji niemieckiej jest najważniejszym partnerem stratregicznym Unii. PE uratował twarz bo głosy krytykujące Rosję, nie tylko za Estonię, płynęły z różnych krajów i z różnych partii. Brytyjski poseł Gerard Batten nazwał Rosję wprost "przestępczym państwem". Nasi byli bardziej umiarkowani a przez to bardziej wiarygodni. Wszystko pięknie, Parlament pokazuje Kremlowi naoliwione muskuły, ale na jak długo i jak konsekwentnie?
Kiedy toczyła się debata, telewizja Euronews pokazywała relację z obchodów dnia zwycięstwa w Moskwie. Te kolumny czołobitnych żołnierzy, te czołgi, te samoloty przelatujące nad miastem, ten rosyjski Duce (kurcze, Zgredek z Harry Pottera naprawdę był na nim wzorowany!) z dłonią w górze odbierający paradę. Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń, była to jawna demonstracja siły. Ave caesar! Morituri te salutant!
Ps. Dziękuję Czytelnikom za skorygowanie mojego błędu. Aczkolwiek nie przypominam sobie, żebym z Panem/Panią o nicku makaronizm była po imieniu. Pozdrawiam.
Ale dam już spokój Wałęsie. Jak to powiedział jeden z naszych eurodeputowanych, Wałęsa doskonale zagrał rolę Wałęsy. Mogło być gorzej.
Zaledwie godzinę później zaczęła się debata o Rosji, która i dla komisarza Guntera Verheugena i przedstawiciela prezydencji niemieckiej jest najważniejszym partnerem stratregicznym Unii. PE uratował twarz bo głosy krytykujące Rosję, nie tylko za Estonię, płynęły z różnych krajów i z różnych partii. Brytyjski poseł Gerard Batten nazwał Rosję wprost "przestępczym państwem". Nasi byli bardziej umiarkowani a przez to bardziej wiarygodni. Wszystko pięknie, Parlament pokazuje Kremlowi naoliwione muskuły, ale na jak długo i jak konsekwentnie?
Kiedy toczyła się debata, telewizja Euronews pokazywała relację z obchodów dnia zwycięstwa w Moskwie. Te kolumny czołobitnych żołnierzy, te czołgi, te samoloty przelatujące nad miastem, ten rosyjski Duce (kurcze, Zgredek z Harry Pottera naprawdę był na nim wzorowany!) z dłonią w górze odbierający paradę. Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń, była to jawna demonstracja siły. Ave caesar! Morituri te salutant!
Ps. Dziękuję Czytelnikom za skorygowanie mojego błędu. Aczkolwiek nie przypominam sobie, żebym z Panem/Panią o nicku makaronizm była po imieniu. Pozdrawiam.