Lewa kasa tajnych służb

Dodano:
"Opinia publiczna dowiedziała się o istnieniu mafii paliwowej dlatego, że ABW wzięła się za łby z WSI. Walczyli o podział rynku" - taką myśl rzucił jeden z moich dobrze poinformowanych rozmówców. Trudno odmówić mu racji.
W raporcie z likwidacji WSI ujawniono, że dawny Urząd Ochrony Państwa miał 23 agentów w PKN Orlen. Oprócz tego działały tam jeszcze Wojskowe Służby Informacyjne i Centralne Biuro Śledcze, które odpowiednio miały (zdaniem moich informatorów) 18 i 12 ludzi. Mimo takiej obsady (a pewnie właśnie dzięki niej) w Orlenie co chwila dochodziło do przekrętów. Hipoteza, że nasze rafinerie służą jako źródło lewej kasy dla naszych tajnych służb jest bardzo prawdopodobna. Oto kilka przypadków.

Do 2002 r. szefem działu zakupów ropy był współpracownik wojskowych służb Andrzej P. (wymieniono go w raporcie z likwidacji WSI). Kiedy UOP zebrał dowody wskazujące, na to, że Andrzej P. bierze łapówki, to za karę stracił stanowisko i...został doradcą prezesa PKN Orlen Zbigniewa Wróbla. Andrzej P. faworyzował cypryjską spółkę J&S spławiając jej konkurentów, co sprawiało, że rafineria przepłacała za ropę. Czy Andrzej P. wykonywał czyjeś polecenie, czy też działał na własną rękę? W każdym razie P. nie działał sam. Poniżej fragment wymiany zdań przed komisją śledczą szefa Petrochemii Płockiej Konrada Jaskóły ze Zbigniewem Wassermanem.

Zbigniew Wassermann:
A proszę powiedzieć, czy w formowaniu działu zakupu, działu handlu, w którym znalazły się takie osoby o szczególnej prominencji: i byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, i współpracownicy czy pracownicy służb specjalnych... Nazwisk nie trzeba wymieniać, ale one padały: pan Praxmajer, Szum, Majzner, Piątkowski itd. Kto formułował tak ten dział i dlaczego? To jest przypadek?


Konrad Jaskóła:
Myślę, że to przypadek. To byli ludzie, którzy no, co ważne, znali język, rzutcy. Myślę, że to, że oni byli mocowani w służbach, to przypadek.


Na ropie można było zarabiać także inaczej. W swojej znakomitej książce "Płocka sitwa" Elżbieta Czermańska Gocławska opisała cały proceder znikającej ropy technicznej. Otóż PERN (Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych) miało zawsze w rozliczeniu rocznym nadwyżki ropy, którą sprzedawało płockiej rafinerii. W połowie lat 90. PERN przestał sprzedawać owe nadwyżki. Warte kilkadziesiąt milionów złotych nadwyżki zwyczajnie zniknęły.

P.S

Jeden z czytelników tego bloga zapytał "dlaczego PiS się boi paliwowej komisji śledczej". Otóż boi się z tego samego powodu , z którego bało się SLD. Słabość do paliw przejawiała "zjednoczona chrześcijańska i narodowa" część PiS. Poza tym w ostatnich dwóch latach resort sprawiedliwości nie odniósł żadnych sukcesów w walce z mafią paliwową. Ostatnie umorzenie sprawy kłamstw w zeznaniach Marii Oleksy - żony byłego premiera - pokazuje, że PiS bynajmniej nie jest specjalnie przywiązany do wyjaśnienia afery paliwowej.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...