Czy idziemy w dobrym kierunku?
Dodano:
Najprostszą i najlepszą miarą ingerencji państwa w gospodarkę jest relacja wydatków budżetu do PKB. Państwo bowiem jeżeli chce jakieś pieniądze wydać najpierw musi je skądś wziąć, a nie ma innego źródła jak dochody pierwotne firm i gospodarstw domowych (jak łatwo zauważyć wspomniana relacja jest zarazem dość dobrą miarą fiskalizmu).
Tego jak wyglądać będzie przyszłoroczny budżet jeszcze nie wiemy. Wiemy jednak, z oświadczenia samego premiera, że wydatki w przyszłym roku będą większe o 27 mld zł. I tutaj warto otworzyć kalkulator i porachować. Tegoroczne wydatki budżetu to 259 mld zł, czyli powiększenie ich o 27 mld oznacza wzrost o 10,5 proc. A ponieważ PKB wzrośnie w ubiegłym roku – przy dość optymistycznych prognozach -o 6 proc., zaś inflacja – przy najbardziej pesymistycznych prognozach – nie będzie większa niż 3 proc., nominalne powiększenie PKB szacować można na nie więcej niż 9 proc. Wydatki zatem, kolejny rok będą rosły szybciej niż PKB, a to oznacza, że relacja wydatki budżetu/PKB wzrośnie.
Nietrudno zauważyć, że wzrost ten spowodowany będzie główne (jeśli nie wyłącznie) powiększaniem transferów socjalnych. A są one powiększane w myśl hasła podziału „owoców wzrostu”.
Brzmi to bardzo ładnie. Można jednak zauważyć, że szybki wzrost gospodarczy z natury swojej jest okresem, w którym co raz więcej osób korzysta z owych „owoców”. Spada przecież bezrobocie i bardzo szybko (w tempie ponad 10 proc.) rosną płace. W takiej sytuacji zastanowić się warto czy pewne wydatki socjalne nie stają się zbędne i czy nie warto ich zmniejszyć. Zwłaszcza, że sprawa ma swój bardziej długookresowy wymiar. W przyszłym roku, jeżeli wysoka dynamika PKB utrzyma się owe wydatki będą dla gospodarki do udźwignięcia. Ale przecież nigdzie nie jest powiedziane, że nasza gospodarka będzie tak galopować. Były przecież lata, w których PKB zwiększało się z trudem o 1 proc. I naiwnością było by przypuszczenie, że takie okresy słabszej koniunktury już nigdy się nie powtórzą.
Nietrudno zauważyć, że wzrost ten spowodowany będzie główne (jeśli nie wyłącznie) powiększaniem transferów socjalnych. A są one powiększane w myśl hasła podziału „owoców wzrostu”.
Brzmi to bardzo ładnie. Można jednak zauważyć, że szybki wzrost gospodarczy z natury swojej jest okresem, w którym co raz więcej osób korzysta z owych „owoców”. Spada przecież bezrobocie i bardzo szybko (w tempie ponad 10 proc.) rosną płace. W takiej sytuacji zastanowić się warto czy pewne wydatki socjalne nie stają się zbędne i czy nie warto ich zmniejszyć. Zwłaszcza, że sprawa ma swój bardziej długookresowy wymiar. W przyszłym roku, jeżeli wysoka dynamika PKB utrzyma się owe wydatki będą dla gospodarki do udźwignięcia. Ale przecież nigdzie nie jest powiedziane, że nasza gospodarka będzie tak galopować. Były przecież lata, w których PKB zwiększało się z trudem o 1 proc. I naiwnością było by przypuszczenie, że takie okresy słabszej koniunktury już nigdy się nie powtórzą.