Dzień śmierci

Dodano:
I znowu Polska dostaje po uszach. Za to, że jako jedyna zawetowała pomysł Europejskiego Dnia Przeciw Karze Śmierci. W całym sporze najciekawsze jest odwrócenie ról: kraje, które legalizują śmierć w postaci eutanazji i aborcji są przeciw karze śmierci, zaś kraj, protestujący przeciwko tamtym praktykom co do kary śmierci ma przynajmniej ambiwalentne uczucia.
Co tu kryć sama mam w tej sprawie mieszane uczucia. Po pierwsze, czy Polska słusznie zrobiła wetując pomysł portugalskiej prezydencji wprowadzenia Dnia Przeciw Karze Śmierci. Owszem, psu na budę kolejne dni popierające lub sprzeciwiające się czemuś, a sama kara śmierci i tak nie jest w Europie stosowana. Nasz sprzeciw wydaje się więc sztuką dla sztuki i wodą na młyn dla wszystkich tych, którzy cały wysiłek intelektualny wkładają w punktowanie polskiej arogancji i protestów (o polskiej arogancji mówił włoski minister sprawiedliwości, ale nie chcę się znowu czepiać Włochów). Ale z drugiej strony może władze Polski boją się, że nasza zgoda na taki dzień kiedyś w przyszłości zamknie nam drzwi do ewentualnych prób wprowadzenia kary śmierci? O ile takowe próby byłyby planowane.
Po drugie równie ambiwalentne odczucia mam w stosunku do samej kary śmierci. Pewnie wyjdę na barbarzyńcę, ale w niektórych przypadkach zbrodni wyjątkowo ohydnych ze szczególnym okrucieństwem aż się prosi o karę śmierci. I nie tylko po to, by za jej pomocą odstraszać potencjalnych morderców, ale by eliminować potwory o ludzkich postaciach. Z trudem potrafię uwierzyć w skuteczność resocjalizacji. Praktyka pokazuje, że zwyrodnialec, który zamordował kogoś bez wyrzutów sumienia a za to z przyjemnością, po jakimś czasie dzięki amnestii wcześniej wychodzi na wolność i znowu zabija. Oczywiście pojawia się niebezpieczeństwo skazania niewinnego człowieka, jest to też pole do manipulacji. No i to nie człowiek ma prawo odbierać innym życie. Ale... Tych ale po obu stronach jest mnóstwo i nie miejsce to i czas na dogłębną analizę problemu.
Najciekawsza jest dla mnie jednak oś podziału: Polska kontra reszta Europy. Polska, która dba o ochronę życia i sprzeciwia się eutanazji i liberalizacji prawa aborcyjnego jest mniej stanowcza w przypadku legalizacji kary śmierci. I takie kraje jak np. Belgia czy Holandia, które ochoczo eksterminują ludzi bezużytecznych (aborcja i rozhulała eutanazja. W Holandii co czwarty zgon następuje na drodze eutanazji) czują wstręt do kary śmierci. To dopiero rozdwojenie jaźni! Przecież na mocy znowelizowanego prawa w Holandii to rodzice (po konsultacji z lekarzem) podejmują decyzję o eutanazji śmiertelnie chorych dzieci (do 12 roku życia). Samo dziecko jest w takiej sytuacji traktowane wyłącznie przedmiotowo. Mało tego, niektóre lobby lekarskie naciskają, by eutanazja była możliwa także w przypadku chorób przewlekłych (czyli teoretycznie także np. cukrzycy) i zwykłego zmęczenia tudzież znudzenia życiem.
Ta oś podziału wygląda dosyć dziwacznie. O ile potrafię znaleźć wytłumaczenie dla polskiego stanowiska i wspólny mianownik (ochrona życia bezbronnych i słabych i ewentualne odbieranie życia winnym), o tyle mam trudności z wytłumaczeniem sobie stanowiska postępowej Europy. Skoro to człowiek ma decydować o życiu ludzkim i o śmierci, czemu ten sprzeciw wobec kary śmierci? Z czystej kokieterii?
I tak a propos. Niedawno czytałam reportaż o więziennej karierze belgijskiego mordercy-pedofila, Marca Dutroux. Otóż, w więzieniu stał się dla wielu bohaterem, setki wielbicielek piszą do niego listy miłosne oferując swe serca i resztę ciał (podejrzewam, że w jednym kawałku) a nawet składając propozycje matrymonialne. Może ktoś z Państwa pomoże mi zrozumieć ten fenomen, bo przekracza on moje możliwości pojmowania.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...