Czeczenia ocenzurowana. W Brukseli
Dodano:
Dziwne rzeczy się dzieją w Brukseli. Wczoraj wieczorem w Parlamencie Europejskim otwarto organizowaną przez Polaków i Litwinów wystawę poświęconą wojnom i ludobójstwu w Czeczenii. Kilka godzin później, w nocy pracownicy PE usunęli ekspozycję, powołując się na ustne polecenie kwestora. Wydawało mi się, że rosyjskie władze mogą cenzurować jedynie to, co się dzieje w Rosji. Czyżby więc Bruksela była rosyjską strefą wpływów? Nie chce mi się w to wierzyć.
O wystawie organizowanej wspólnie przez Konrada Szymańskiego i byłego litewskiego prezydenta, Vytautasa Landsbergisa mówiło się już od jakiegoś czasu. Nie pierwsza to zresztą akcja organizowana wspólnie przez Polaków i Litwinów. Wiadomo było, że zostaną pokazane zdjęcia, niekiedy drastyczne dokumentujące obie wojny czeczeńskie, dodatkowo opatrzone komentarzami m.in. Anny Politkowskiej czy Siergieja Kowalowa. Na prośbę przedstawicieli PE, odpowiedzialnych za organizowanie wystaw usunięto najbardziej kontrowersyjne zdjęcia. Ekspozycja została oficjalne zaaprobowana i zatwierdzona. Wieczorem był wernisaż, w którym wzięło udział wielu eurodeputowanych z różnych krajów. I na tym powinna się opowieść skończyć.
W nocy jednak pracownicy Parlamentu zlikwidowali wystawę. Po protestach Szymańskiego i Landsbergisa okazało się, że ekspozycję usunięto na ustne polecenie węgierskiego socjalistycznego europosła, odpowiedzialnego za organizację wystaw. I teraz nic już nie rozumiem. Skoro ekspozycja została zatwierdzona, wydano na nią zgodę i nie ma formalnych uchybień, dlaczego się ją parę godzin później usuwa? Nie chcę oskarżać posła z Węgier o podlizywanie się rosyjskiej ambasadzie ani tym bardziej podejrzewać Parlament Europejski o łamanie wolności przekazu. Przecież to ten sam Parlament kreuje się na głównego obrońcę wolności i demokracji, to w tym budynku rozmaici eurodeputowani krzyczą o zamachach na demokrację i widmie totalitaryzmu w Polsce, to tutaj najwięcej się mówi o prawie do głoszenia własnych poglądów. Parlament więc powinien stać na straży zasad.
Co niecenzuralnego jest w zdjęciach z wojny w Czeczenii? No chyba, że w świadomości niektórych osób to Czeczeńcy wdarli się na terytorium Rosji i postanowili odebrać jej niepodległość, mordujac cywili i łamiąc wszelkie możliwe prawa człowieka. W takim razie fotografie i cała wystawa byłyby picem i fotomontażem, wypaczającym prawdę historyczną i szkalującym dobre imię Rosji. I usunięcie tych oburzających zdjęć byłoby jak najbardziej słusznym posunięciem.
Mam nadzieję, że oburzenie polskich i litewskich eurodeputowanych udzieli się ich kolegom z innych krajów. I że władze PE zdecydują o powtórnym otwarciu wystawy.
W nocy jednak pracownicy Parlamentu zlikwidowali wystawę. Po protestach Szymańskiego i Landsbergisa okazało się, że ekspozycję usunięto na ustne polecenie węgierskiego socjalistycznego europosła, odpowiedzialnego za organizację wystaw. I teraz nic już nie rozumiem. Skoro ekspozycja została zatwierdzona, wydano na nią zgodę i nie ma formalnych uchybień, dlaczego się ją parę godzin później usuwa? Nie chcę oskarżać posła z Węgier o podlizywanie się rosyjskiej ambasadzie ani tym bardziej podejrzewać Parlament Europejski o łamanie wolności przekazu. Przecież to ten sam Parlament kreuje się na głównego obrońcę wolności i demokracji, to w tym budynku rozmaici eurodeputowani krzyczą o zamachach na demokrację i widmie totalitaryzmu w Polsce, to tutaj najwięcej się mówi o prawie do głoszenia własnych poglądów. Parlament więc powinien stać na straży zasad.
Co niecenzuralnego jest w zdjęciach z wojny w Czeczenii? No chyba, że w świadomości niektórych osób to Czeczeńcy wdarli się na terytorium Rosji i postanowili odebrać jej niepodległość, mordujac cywili i łamiąc wszelkie możliwe prawa człowieka. W takim razie fotografie i cała wystawa byłyby picem i fotomontażem, wypaczającym prawdę historyczną i szkalującym dobre imię Rosji. I usunięcie tych oburzających zdjęć byłoby jak najbardziej słusznym posunięciem.
Mam nadzieję, że oburzenie polskich i litewskich eurodeputowanych udzieli się ich kolegom z innych krajów. I że władze PE zdecydują o powtórnym otwarciu wystawy.