Pekin w kalejdoskopie

Dodano:
W Pekinie wszelkie stare mapy są bezużyteczne. Zbyt wiele się zmieniło.- Wystarczy, że wyjadę na miesiąc i już nie poznaję ulubionych miejsc. W miejscu, gdzie kupowałem pierożki baozi, mieści się teraz największy na świecie ekran LCD. Tu gdzie kiedyś były małe knajpki dziś, stoją nowoczesne wieżowce - mówi mieszkający w Pekinie od dwóch lat Janek Żdżarski, fotograf, dziennikarz, autor książki „Chiny 431 km/h” (z taką prędkością jeździ nowa chińska kolej magnetyczna Maglev).
Janek Żdżarski pierwszy raz do Pekinu przyjechał w lipcu 2001 roku. Właśnie wtedy przyznano Chinom prawa do organizacji Igrzysk Olimpijskich. Od tamtej pory każda wizyta w Pekinie była dla niego szokiem, bo miasto tak szybko się zmieniało. W miejscach, gdzie jeszcze niedawno mieściły się Hutongi (dzielnice tradycyjnych chińskich zabudowań) powstają luksusowe strzeżone osiedla, tradycyjne targi zastępowane są centrami handlowymi jak m.in. Shin Kong Place - największy luksusowy shopping mol w Pekinie, to skupisko takich marek jak m.in. Versace, Armani, Zegna, Burburry.
Na każdym kroku widać dwucyfrowy wzrost gospodarczy kraju. Bowiem przez lata wtłoczeni w jednakowe mundurki Chińczycy za wszelką ceną chcą się wyróżniać. Wielu Chińczyków, zwłaszcza na prowincji, maluje włosy na czerwono, niebiesko czy żółto. Bogate Chinki nawet rano noszą kreacje wieczorowe. Wzrost zamożności społeczeństwa widać po zachodnich samochodach na drogach, markowych ubraniach, telefonach komórkowych. W sobotę wieczorem ciężko jest znaleźć wolne miejsce w dobrej restauracji. Coraz więcej Chińczyków (także tych ze wsi) inwestuje też w mieszkania.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...