Nieustraszony Pogromca Agentury w rękach "Stokrotki" i "agentów Walterów"
Dodano:
Czyli złapał kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma.
Piszę o sprawie, której znaczenie dotarło do mnie dopiero po pewnym czasie.
Oto najpierw rozbuchano aferę ze skandalicznym zachowaniem prezydenta w studiu TVN, a potem nagłe ucięto jej łeb. Tymczasem Nieustraszony Pogromca Agentów los swojej prezydentury, przez swoje idiotyczne zachowanie złożył w rękach "Stokrotki" (którą miał "wykończyć") i "agentów Walterów"!
Najpierw prezydent postraszył Monikę Olejnik i przy okazji zrobił doraźną dziką lustrację "Stokrotce" i "agentom służb specjalnych Walterom".
Wybuchł skandal i pojawiły się oskarżenia pod adresem Kaczyńskiego nie tylko o straszenie dziennikarki, ale i o to, że był na bani.
Triumfujący poseł Palikot szykował się już do decydującego starcia – na drugi dzień zapowiedział konferencję prasową.
Organizacje Reporterzy bez Granic i SDP ostro zaprotestowały. Nawet Igor Janke uznał sytuację za kompromitującą dla prezydenta.
TVN skierował sprawę do KRRiT oraz do sądu. Prawnicy nie mieli wątpliwości – prezydent użył gróźb karalnych.
Stefan Bratkowski, Jacek Żakowski, Ewa Milewicz, Piotr Najsztub i inni poczuli, że wymarzone przez nich obalenie Lecha Kaczyńskiego jest już na wyciągnięcie ręki.
I nagle skandal gwałtownie ucichł.
Prezydent szybko przeprosił panią redaktor, a przeprosiny równie szybko zostały przyjęte. Łzy szybko obeschły.
Poseł Palikot odwołał konferencję prasową – jak stwierdził, na prośbę kierownictwa PO.
Wszyscy – od lewa do prawa – szybko zadowolili się wyjaśnieniami otoczenia prezydenta, że był to nic nie znaczący incydent- jaki alkohol, jaka lista, jaka "Stokrotka"? Nikt też już nie rozwodził się nad molestowaniem wybitnej dziennikarki.
Dwa dni po wielkiej aferze nie było żadnej afery!
Tymczasem prezydentura Lecha Kaczyńskiego, ta obecna a tym bardziej przyszła mogła wywrócić się na "Stokrotce"!
Wystarczyłoby, by Monika Olejnik stwierdziła (fałszywie czy prawdziwie), że Lech Kaczyński był jednak na bani, a ekipa TVN obecna w studiu potwierdziłaby to.
Ba, nawet oskarżenie o bycie pod wpływem alkoholu nie byłoby tu konieczne - wystarczyłyby konsekwentne i niebezpodstawne oskarżania o groźby karalne.
Można wręcz spekulować, że TVN ma materiał filmowy z owego wydarzenia – kamery nie musiały zostać wyłączone. Albo przynajmniej dźwięk mógł zostać nagrany. To się często zdarza.
Ale i to nie byłoby konieczne.
Tak czy inaczej kariera Lecha Kaczyńskiego mogła się wywrócić – ale się nie wywróciła. I to dzięki komu?
Jeśli trzymać się tego, co zasugerował prezydent co do "agentów", to jego sytuacja jest fatalna.
Owa "krótka lista", o czym się spekuluje, to utajniony przez prezydenta suplement do raportu Macierewicza, stąd też i "Stokrotka" i "agenci Walterowie". Utajnienie, jak tłumaczyli szeptem rozgorączkowani zwolennicy Machiawellich z Żoliborza, miało służyć obróceniu różnych mniemanych czy prawdziwych agentów na korzyść Kaczyńskich... to znaczy oczywiście, na korzyść Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
(Mniejsza już o to, że Kaczyńscy szli po władzę nie po to, by odwracać agentów ale by ich demaskować, jak sądzili naiwni zwolennicy lustracji).
Ale i to spieprzył Kaczyński. Przez swoją głupotę stał się zakładnikiem owych (trzymając się nomenklatury prezydenta) "agentów Walterów". I jest tak, bez względu na to, czy to naprawdę "agenci".
Tak czy inaczej cała afera zawsze może zostać odgrzana, a pistolet nabity jest groźniejszy od tego, który wystrzelił.
A już sytuacja moralnego zwycięstwa "Stokrotki" i "agentów", nad Kaczyńskim, jest dla niego wystarczająco kompromitująca.
Prezydent miał dwa honorowe wyjścia.
Jedno – pójść za ciosem, czyli zdemaskować "agentów", jeśli to prawda. Drugie – samemu zrezygnować z funkcji, by nie zostać na łasce "agentów".
Wybrał trzecie – podkulił ogon i stał się zakładnikiem swoich, według własnego mniemania, wrogów.
Kto i jak rozegra ostatecznie tą całą sytuację?
Co zyskał TVN? A co zyska w przyszłości? Jakie lody może ukręcić z Pałacem? A jakie z PO? Czy ostatni wyluzowany stosunek premiera do prezydenta i z kolei jego najnowsze potulne zachowania (np. zgoda na euro), nie należy tłumaczyć faktem, że prezydent to już papierowy tygrys? Jak szybko np. prezydent podpisze Traktat Lizboński?
Kto jeszcze może włączyć się do zabawy? Tym bardziej, jeśli wierzyć prezydentowi, że to jacyś agenci?
Ciekawe wreszcie - co na to brat prezydenta?
Złapał kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma.
To puenta prezydentury Lecha Kaczyńskiego, lustracji a la Kaczyńscy i ogólnie wszelkich ich politycznych działań. Zasłużenie mają opinię zagrywających się na śmierć.
I jeszcze jedno - z otoczenia prezydenta dochodzą przecieki, że jednak problem z alkoholem jest faktem.
Czym nas jeszcze zaskoczy prezydent?
PS.
Miało być w tym wpisie o USA i o tym, czy lubię Amerykanów.
Będzie po wyborach, które niestety wygra Obama. Inaczej - które przegra kandydat republikanów, którzy tracą wszystko na własne życzenie. Ale jest gorzej – przy okazji przegrywa na naszych oczach idea wolnego rynku, wolności człowieka w ogóle. Zwycięża socjalizm, który tym razem przyjdzie do nas nie z Rosji bolszewickiej ale z USA. Ronaldzie Reaganie, dobrze, że tego nie doczekałeś. Ty, Stefanie Kisielewski także.
Oto najpierw rozbuchano aferę ze skandalicznym zachowaniem prezydenta w studiu TVN, a potem nagłe ucięto jej łeb. Tymczasem Nieustraszony Pogromca Agentów los swojej prezydentury, przez swoje idiotyczne zachowanie złożył w rękach "Stokrotki" (którą miał "wykończyć") i "agentów Walterów"!
Najpierw prezydent postraszył Monikę Olejnik i przy okazji zrobił doraźną dziką lustrację "Stokrotce" i "agentom służb specjalnych Walterom".
Wybuchł skandal i pojawiły się oskarżenia pod adresem Kaczyńskiego nie tylko o straszenie dziennikarki, ale i o to, że był na bani.
Triumfujący poseł Palikot szykował się już do decydującego starcia – na drugi dzień zapowiedział konferencję prasową.
Organizacje Reporterzy bez Granic i SDP ostro zaprotestowały. Nawet Igor Janke uznał sytuację za kompromitującą dla prezydenta.
TVN skierował sprawę do KRRiT oraz do sądu. Prawnicy nie mieli wątpliwości – prezydent użył gróźb karalnych.
Stefan Bratkowski, Jacek Żakowski, Ewa Milewicz, Piotr Najsztub i inni poczuli, że wymarzone przez nich obalenie Lecha Kaczyńskiego jest już na wyciągnięcie ręki.
I nagle skandal gwałtownie ucichł.
Prezydent szybko przeprosił panią redaktor, a przeprosiny równie szybko zostały przyjęte. Łzy szybko obeschły.
Poseł Palikot odwołał konferencję prasową – jak stwierdził, na prośbę kierownictwa PO.
Wszyscy – od lewa do prawa – szybko zadowolili się wyjaśnieniami otoczenia prezydenta, że był to nic nie znaczący incydent- jaki alkohol, jaka lista, jaka "Stokrotka"? Nikt też już nie rozwodził się nad molestowaniem wybitnej dziennikarki.
Dwa dni po wielkiej aferze nie było żadnej afery!
Tymczasem prezydentura Lecha Kaczyńskiego, ta obecna a tym bardziej przyszła mogła wywrócić się na "Stokrotce"!
Wystarczyłoby, by Monika Olejnik stwierdziła (fałszywie czy prawdziwie), że Lech Kaczyński był jednak na bani, a ekipa TVN obecna w studiu potwierdziłaby to.
Ba, nawet oskarżenie o bycie pod wpływem alkoholu nie byłoby tu konieczne - wystarczyłyby konsekwentne i niebezpodstawne oskarżania o groźby karalne.
Można wręcz spekulować, że TVN ma materiał filmowy z owego wydarzenia – kamery nie musiały zostać wyłączone. Albo przynajmniej dźwięk mógł zostać nagrany. To się często zdarza.
Ale i to nie byłoby konieczne.
Tak czy inaczej kariera Lecha Kaczyńskiego mogła się wywrócić – ale się nie wywróciła. I to dzięki komu?
Jeśli trzymać się tego, co zasugerował prezydent co do "agentów", to jego sytuacja jest fatalna.
Owa "krótka lista", o czym się spekuluje, to utajniony przez prezydenta suplement do raportu Macierewicza, stąd też i "Stokrotka" i "agenci Walterowie". Utajnienie, jak tłumaczyli szeptem rozgorączkowani zwolennicy Machiawellich z Żoliborza, miało służyć obróceniu różnych mniemanych czy prawdziwych agentów na korzyść Kaczyńskich... to znaczy oczywiście, na korzyść Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
(Mniejsza już o to, że Kaczyńscy szli po władzę nie po to, by odwracać agentów ale by ich demaskować, jak sądzili naiwni zwolennicy lustracji).
Ale i to spieprzył Kaczyński. Przez swoją głupotę stał się zakładnikiem owych (trzymając się nomenklatury prezydenta) "agentów Walterów". I jest tak, bez względu na to, czy to naprawdę "agenci".
Tak czy inaczej cała afera zawsze może zostać odgrzana, a pistolet nabity jest groźniejszy od tego, który wystrzelił.
A już sytuacja moralnego zwycięstwa "Stokrotki" i "agentów", nad Kaczyńskim, jest dla niego wystarczająco kompromitująca.
Prezydent miał dwa honorowe wyjścia.
Jedno – pójść za ciosem, czyli zdemaskować "agentów", jeśli to prawda. Drugie – samemu zrezygnować z funkcji, by nie zostać na łasce "agentów".
Wybrał trzecie – podkulił ogon i stał się zakładnikiem swoich, według własnego mniemania, wrogów.
Kto i jak rozegra ostatecznie tą całą sytuację?
Co zyskał TVN? A co zyska w przyszłości? Jakie lody może ukręcić z Pałacem? A jakie z PO? Czy ostatni wyluzowany stosunek premiera do prezydenta i z kolei jego najnowsze potulne zachowania (np. zgoda na euro), nie należy tłumaczyć faktem, że prezydent to już papierowy tygrys? Jak szybko np. prezydent podpisze Traktat Lizboński?
Kto jeszcze może włączyć się do zabawy? Tym bardziej, jeśli wierzyć prezydentowi, że to jacyś agenci?
Ciekawe wreszcie - co na to brat prezydenta?
Złapał kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma.
To puenta prezydentury Lecha Kaczyńskiego, lustracji a la Kaczyńscy i ogólnie wszelkich ich politycznych działań. Zasłużenie mają opinię zagrywających się na śmierć.
I jeszcze jedno - z otoczenia prezydenta dochodzą przecieki, że jednak problem z alkoholem jest faktem.
Czym nas jeszcze zaskoczy prezydent?
PS.
Miało być w tym wpisie o USA i o tym, czy lubię Amerykanów.
Będzie po wyborach, które niestety wygra Obama. Inaczej - które przegra kandydat republikanów, którzy tracą wszystko na własne życzenie. Ale jest gorzej – przy okazji przegrywa na naszych oczach idea wolnego rynku, wolności człowieka w ogóle. Zwycięża socjalizm, który tym razem przyjdzie do nas nie z Rosji bolszewickiej ale z USA. Ronaldzie Reaganie, dobrze, że tego nie doczekałeś. Ty, Stefanie Kisielewski także.