Nie doceniłem

Dodano:
W poprzednim blogu wyraziłem radość, że ekonomiści bankowi przejrzeli na oczy i przestali straszyć nas wizjami ogromnego kryzysu w Polsce. Jak się okazuje, moja radość była przedwczesna.
Pan Radosław Bodys - ekonomista ds. Europy Środkowo-Wschodniej w Bank of America/Merrill Lynch w Londynie w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, wprawdzie przyznaje, że w swoich dotychczasowych prognozach się pomylił, ale zaraz potem sugeruje, że dane GUS są sfałszowane.

Jakie argumenty ma na poparcie swojej tezy? Cytuję:

„Dla mnie zastanawiające jest, jak to możliwe, że u wszystkich naszych sąsiadów PKB leci na łeb na szyję - w Rosji o blisko 10 proc., na Ukrainie o 20 proc., w Niemczech o niemal 7 proc., w Czechach o ponad 3 proc. - a w Polsce rośnie? Eksport u nas spada o niemal 15 proc., w pierwszych trzech miesiącach mamy średnio 10-proc. spadek produkcji przemysłowej. A dane w rachunku kwartalnym dają niecały 6-proc. spadek wartości dodanej w przemyśle. To są zbliżone wielkości, tak duże różnice nie powinny moim zdaniem mieć miejsca.”

Wieje zgrozą. Dla mnie zastanawiające są dwie rzeczy. Po pierwsze, jak można było nie zauważyć, że gospodarka polska zachowuje się zupełnie inaczej niż gospodarki: rosyjska (całkowita zależność od cen gazu i ropy), ukraińska (no comments) , niemiecka (ilość toksycznych papierów w bankach chyba większa niż w USA) czy czeska (o ponad połowę większy udział eksportu w PKB). Po drugie, twierdzenie że produkcja globalna i czysta (vel wartość dodana czy PKB) „to są zbliżone wielkości” kompromitowałoby jednak studenta I roku. Dane są ogólnie dostępne i można sprawdzić, że nigdy wielkości te nie były zbliżone. Jak wiadomo bowiem, część kosztów ma charakter stały (w tym zatrudnienie niebezpośrednio produkcyjne), co – jak sama nazwa wskazuje - oznacza, iż słabo zależą od wielkości produkcji i mają mniejszą amplitudę przy jej zmianach. A zatem skala zmian produkcji czystej zawsze musi być mniejsza niż produkcji globalnej (obojętne, wytworzonej czy sprzedanej). Poza tym, co wie chyba każde rozgarnięte dziecko, spadek produkcji, jaki obserwujemy od kilku miesięcy dotyczy przede wszystkim (i niemal wyłącznie) dziedzin najbardziej materiałochłonnych: hutnictwa, przemysłu zbrojeniowego, stoczniowego. A to dodatkowo sprawia, że spadek produkcji czystej musi być mniejszy.

Pan Radosław Bodys wyraża przypuszczenie, że wstępny szacunek PKB opublikowany przez GUS podlegać będzie zmianom. To jest rzecz jasna prawdopodobne, bo statystyka gospodarcza to nie farmacja i w nanogramach niczego liczyć się nie da. Uściślenia wyliczeń PKB zdarzały się bardzo często. Tyle tylko – co także łatwo sprawdzić – że na ogół były to korekty w górę (ostatni raz dla czwartego kwartału ubiegłego roku kiedy dodano 0,1 pkt proc. do pierwotnie podanego wskaźnika dynamiki PKB). I ma to swoje uzasadnienie. Pierwsze wyliczenie opiera się na sprawozdawczości z firm zatrudniających ponad 9 osób i bardzo grubym szacunku produkcji small businessu. Dalszy rachunek ów wkład małych firm pozwala wyliczyć dokładniej i na ogół okazuje się, że wytworzyły one więcej. Ponieważ w czasie kryzysu drobny biznes pokazuje wszystkie swoje zalety (brak zależności od kredytów, duża elastyczność produkcji itd.) nie wykluczam, że okaże się, iż miał on w I kwartale większy wkład w PKB, niż wynika to z pierwotnego szacunku.

Powtórzę, gospodarka nie apteka, liczyć z dokładnością do ułamków grosza się nie da (pamiętajmy, że jeszcze jest szara strefa) i pomylić się w rachunkach oraz prognozach można. To jeszcze nie hańba. Gorzej, kiedy po takiej pomyłce jej autor „idzie w zaparte” posuwając się do insynuacji o fałszowaniu statystyki. Pomówienie o charakterze przestępczym może to jeszcze nie jest, ale do elegancji takiej wypowiedzi jest dość daleko.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...