Warszawa potrzebuje Ahmadineżada
Dodano:
Przejazd z warszawskiego Mokotowa na pobliski Ursynów około godziny 18 zajmuje przeszło 50 minut. To 6 km. Uwzględniając światła na skrzyżowaniach powinno to zajmować nie więcej niż 15 minut.
Przypomina mi to fragment z książki „Nuklearny sfinks” Y.Melmana i M.Javedanfara:
„Ruch uliczny w Teheranie jest absolutnie niepowtarzalnym zjawiskiem: żeby gdziekolwiek się dostać, trzeba spędzić mnóstwo czasu w samochodzie, pokonując w godzinę i piętnaście minut zaledwie 1.5 kilometra drogi”.
Za dwa miesiące miną trzy lata odkąd prezydentem polskiej stolicy została „platformerka” Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z każdym dniem przez Warszawę przejechać jest coraz trudniej. Centrum „stoi” już nie tylko rano i po 17, ale też wczesnym popołudniem. Zakorkowana jest Trasa Łazienkowska, Aleja Solidarności, Aleje Niepodległości, Domaniewska, wylotówki...
W Teheranie bardzo się poprawiło, gdy burmistrzem był dzisiejszy prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad (znienawidzony dziś przez pół świata). Między innymi za „odkorkowanie” stolicy trafił na listę World Mayor, 65 najlepszych burmistrzów świata. Prezydent Warszawy nigdy się na niej nie znalazła (byli na niej za to prezydenci Wrocławia i Lublina). Może już czas, żeby w stołecznym ratuszu zasiadł jakiś Muzułmanin!!!!
A przy okazji, dobrze, że rząd się opamiętał w sprawie Romana Polańskiego. – To jest sprawa, która oczywiście dotyczy wybitnego polskiego reżysera i rzeczywiście sprzed bardzo wielu lat, ale jest to sprawa o gwałt, o uprawianie seksu z dzieckiem i nie możemy mieszać do tego polityki, czy wpadać właśnie w takie patriotyczne tony – powiedział dzisiaj Donald Tusk. I całe szczęście. Radosław Sikorski, posyłający apele do Hilary Clinton i tuzy polskiej kultury prawiące o nikczemnej 13-letniej prostytutce, broniące reżysera przed przebiegłym amerykańskim wymiarem sprawiedliwości zaczynały już układać się w serial pt. „Polański ofiarą amerykańskiej galerianki”.
Mam nadzieję, że po wstępnych egzaltacjach, powróci nam elementarne poczucie proporcji.
Przypomina mi to fragment z książki „Nuklearny sfinks” Y.Melmana i M.Javedanfara:
„Ruch uliczny w Teheranie jest absolutnie niepowtarzalnym zjawiskiem: żeby gdziekolwiek się dostać, trzeba spędzić mnóstwo czasu w samochodzie, pokonując w godzinę i piętnaście minut zaledwie 1.5 kilometra drogi”.
Za dwa miesiące miną trzy lata odkąd prezydentem polskiej stolicy została „platformerka” Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z każdym dniem przez Warszawę przejechać jest coraz trudniej. Centrum „stoi” już nie tylko rano i po 17, ale też wczesnym popołudniem. Zakorkowana jest Trasa Łazienkowska, Aleja Solidarności, Aleje Niepodległości, Domaniewska, wylotówki...
W Teheranie bardzo się poprawiło, gdy burmistrzem był dzisiejszy prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad (znienawidzony dziś przez pół świata). Między innymi za „odkorkowanie” stolicy trafił na listę World Mayor, 65 najlepszych burmistrzów świata. Prezydent Warszawy nigdy się na niej nie znalazła (byli na niej za to prezydenci Wrocławia i Lublina). Może już czas, żeby w stołecznym ratuszu zasiadł jakiś Muzułmanin!!!!
A przy okazji, dobrze, że rząd się opamiętał w sprawie Romana Polańskiego. – To jest sprawa, która oczywiście dotyczy wybitnego polskiego reżysera i rzeczywiście sprzed bardzo wielu lat, ale jest to sprawa o gwałt, o uprawianie seksu z dzieckiem i nie możemy mieszać do tego polityki, czy wpadać właśnie w takie patriotyczne tony – powiedział dzisiaj Donald Tusk. I całe szczęście. Radosław Sikorski, posyłający apele do Hilary Clinton i tuzy polskiej kultury prawiące o nikczemnej 13-letniej prostytutce, broniące reżysera przed przebiegłym amerykańskim wymiarem sprawiedliwości zaczynały już układać się w serial pt. „Polański ofiarą amerykańskiej galerianki”.
Mam nadzieję, że po wstępnych egzaltacjach, powróci nam elementarne poczucie proporcji.