Żakowska, Piesiewicz i Naczelny Super Expressu

Dodano:
» WSZYSTKIM, KTÓRZY ZARZUCAJĄ MI, ŻE BRONIĘ SENATORA, PRAGNĘ PRZYPOMNIEĆ, ŻE TO "WPROST" JAKO PIERWSZY POINFORMOWAŁ O SPRAWIE PIESIEWICZA - W ŚRODĘ 9 GRUDNIA. PODALIŚMY WÓWCZAS, ŻE SENATOR ZRZEKŁ SIĘ IMMUNITETU I ŻE CHODZI O POSIADANIE KOKAINY « „Ale kto to czyta? Wszyscy, których znam, czytają GAZETĘ” („Utracona cześć Katarzyny Blum”, H. Böll)
Jeden z komentatorów (a może komentatorka) mojego bloga poleciła mi do przeczytania teskt Magdy Żakowskiej z Gazety Wyborczej (http://wyborcza.pl/1,75968,7357627,Niszczenie_Piesiewicza.html). O Krzysztofie Piesiewiczu.

Magda już w drugim zdaniu śmiało pisze: „... ubrany w sukienkę, a na jednym ze zdjęć wciągał kokainę”. Czy to była kokaina? Piesiewicz twierdzi, że były to leki. A dziennikarze „Super Expressu” nie złapali polityka za rękę przy zażywaniu narkotyku. Nie mają nic na potwierdzenie, że była to substancja nielegalna. No, chyba że potwierdzają to osoby, które również brały udział w nagraniu, z których – jak ustaliliśmy we „Wprost” – co najmniej jedna ma już postawiony zarzut szantażowania senatora.

Sprawa Piesiewicza to tragiczna, pełna dwuznaczności historia. Magda Żakowska skomentowała ją w sposób bardzo odważny. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nie bała się nazwać rzeczy po imieniu, mimo braku wiarygodnych podstaw dla swego twierdzenia, które zgodnie z literą prawa powinna posiadać – powtarzam, napisała „wciągam kokainę”. Umiejętność nazywania rzeczy po imieniu nie jest dana każdemu. To zdolność, której pewne osoby nie nabęda przez całe życie. Być może – nie jestem tego pewna – Magda nauczyła się tego podczas pracy w Fakcie, tabloidzie, który od samych swych narodzin w 2003 roku, konsekwentnie pokazywał nam (dziennikarzom, politykom, aktorom, piosenkarzom, wreszcie czytelnikom) jak mówić o wielu sprawach wprost, bez owijania w bawełnę. Magda była w Fakcie moją szefową – uważam, że bardzo zdolną, inspirującą i uczciwą. Komentarz Żakowskiej jest odważny również dlatego, że nie bała się zaadresować go do redaktora naczelnego Super Expressu.: „Naczelny SE pisze, że opublikował ten materiał, bo wyborcy mają prawo wiedzieć wszystko o swoich politykach. Nie mają prawa. Wielkość stolca, stan uzębienia i upodobania erotyczne nie mają wpływu na to, czy człowiek jest uczciwy, czy nie. Gdyby było inaczej, w kolejnych wyborach do Sejmu wystartowałby tylko jeden kandydat - naczelny Super Expressu. To bardzo świeży głos w debacie, która toczy się ostatnio wokół tabloidów. To bodaj pierwszy tekst, w którym autor (Żakowska) nie stosuje pustych uogólnień i nie powiela banalnych sformułowań, że prasa bulwarowa to samo zło, ściek, uryna czy „ohyda” (to cytat ze znanego publicysty). - Nie jestem wojującą przeciwniczką tabloidów, pracowałam w jednym z nich. Nie mam pretensji, że publikują zdjęcia paparazzich. Ale jest kolosalna różnica między zdjęciami topless aktorki X na egipskiej plaży (zwłaszcza jeśli piersi aktorki X można też obejrzeć w "Playboyu", tyle że sesja jest opłacona, a piersi poddane komputerowej obróbce) a zdjęciami wykonanymi w celu skompromitowania człowieka – pisze Żakowska. Według mnie celnie i uczciwie.

Mimo piątkowej publikacji Super Expressu dalej będę bronić tabloidów. Bo to prasa popularna wydała wojnę ekskluzywności wiedzy i stoi na straży egalitaryzmu informacji. Bo tabloidy doskonale sprawują funkcje „watch-doga” i odkąd w warunkach konkurencji działają na naszym rynku dwa takie tytuły, politycy czują się dużo mniej pewnie, a ludzie mają szansę zobaczyć ikony naszej zaściankowej popkulturki w krzywym zwierciadle. Tabloidy dają ogromną władzę, dlatego ważne jest, by ludzie, którzy nimi kierują, zdawali sobie sprawę z odpowiedzialności, która na nich ciąży. Tekst Żakowskiej o tej odpowiedzialności przypomina. I daje sygnał, że tak samo jak bulwarówki rozliczają polityków, tak my- społeczeństwo, rozliczać będziemy redaktorów naczelnych tabloidów. Sprawa senatora Piesiewicza to pod tym względem rzecz bardzo ciekawa. Bo naganne jest, że brał kokainę – w końcu jest to w Polsce zabronione prawem. Ale zabronione prawem jest też publikowanie zdjęć z wnętrza domu, bez zgody osoby fotografowanej.

pozdrawiam cię, Magdo
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...