Ważna data na etykiecie
Dodano:
Dom szampański Lanson zdecydował się umieszczać na etykietach swych win datę degorgement na etykietach swych win. Drżyjcie supermarkety.
Czy zdarza się Wam kupować szampan w sklepach wielkopowierzchniowych? Mam tu na myśli ten „prawdziwy” szampan z Szampanii, a nie jakiekolwiek wino musujące. Ten, który kosztuje w Polsce najczęściej nie mniej niż 150 pln. Ja tego nie robię. I to nie dlatego, że kupno tzw. szlachetnego wina w supermarkecie uważam za obciach. Po prostu boję się wydawać pieniądze na produkt, który nie spełni moich oczekiwań.
Podstawowy brut, który najczęściej, także w naszym kraju, trafia na supermarketowe półki to wino nierocznikowe. Domy szampańskie chcąc zachować określony standard i indywidualny styl mieszają wina z bieżącego rocznika z winami z tzw. rezerw. Butelka dojrzewa na osadzie zazwyczaj kilkanaście miesięcy, potem przeprowadza się proces tzw. degorgement, a więc usunięcia osadu z butelki. Wino zostaje ostatecznie zabutelkowane i trafia do sprzedaży. Większość szampanów uznaje się w tym stadium za gotowe do picia. Wielu producentów uznaje, że taki nierocznikowy brut powinien jeszcze rok, dwa dojrzewać w naszej prywatnej piwnicy, po czym należy go wypić by cieszyć się świeżością i dobrą pienistością szampana.
\W krajach, w których obrót szampanami jest duży nie ma w zasadzie problemu. Wina „schodzą” na bieżąco i nie ma obawy, że w nasze ręce dostanie się butelka, która utraciła ową świeżość i dobrą pienistość. W Polsce ten obrót jest zdecydowanie wolniejszy. W supermarketach (i nie tylko, bo problem ten dotyczy także wielu importerów) zalegają butelki, które już dawno powinny być wypite. Szampany stoją latami na najwyższej półce, w cieple i świetle, które tylko przyspiesza proces ich nadmiernego dojrzewania.
Brak informacji kiedy przeprowadzono degorgement sprawia, że kupując tam szampan bierzemy, chcąc nie chcąc, udział w swoistej loterii. Świeże to wino, czy spędziło na półce już ładnych kilka lat. Decyzja Lansona jest więc kluczowa. Widząc datę usunięcia osadu będziemy mogli zweryfikować swoją wiedzę na temat kupowanej butelki. Koniec z ryzykiem.
Lanson nie jest pierwszy. Informację o dacie degorgement podają już od pewnego czasu Bollinger, Charles Heidsieck, Jacquesson, Philipponnat, Jacques Selosse, Moutard iBruno Paillard. Problem polega na tym, że skala produkcji Lansona jest zdecydowanie większa niż wymienionych producentów.
Wytrwali winiarscy szpiedzy mogli dotąd dowiedzieć się o dacie usunięcia osadu rozszyfrowując skomplikowany ciąg cyfr pod kodem kreskowym. Teraz będzie to dużo prostsze. Można spodziewać się, że za Lansonem pójdą inni wielcy. Tak trzymać!
Podstawowy brut, który najczęściej, także w naszym kraju, trafia na supermarketowe półki to wino nierocznikowe. Domy szampańskie chcąc zachować określony standard i indywidualny styl mieszają wina z bieżącego rocznika z winami z tzw. rezerw. Butelka dojrzewa na osadzie zazwyczaj kilkanaście miesięcy, potem przeprowadza się proces tzw. degorgement, a więc usunięcia osadu z butelki. Wino zostaje ostatecznie zabutelkowane i trafia do sprzedaży. Większość szampanów uznaje się w tym stadium za gotowe do picia. Wielu producentów uznaje, że taki nierocznikowy brut powinien jeszcze rok, dwa dojrzewać w naszej prywatnej piwnicy, po czym należy go wypić by cieszyć się świeżością i dobrą pienistością szampana.
\W krajach, w których obrót szampanami jest duży nie ma w zasadzie problemu. Wina „schodzą” na bieżąco i nie ma obawy, że w nasze ręce dostanie się butelka, która utraciła ową świeżość i dobrą pienistość. W Polsce ten obrót jest zdecydowanie wolniejszy. W supermarketach (i nie tylko, bo problem ten dotyczy także wielu importerów) zalegają butelki, które już dawno powinny być wypite. Szampany stoją latami na najwyższej półce, w cieple i świetle, które tylko przyspiesza proces ich nadmiernego dojrzewania.
Brak informacji kiedy przeprowadzono degorgement sprawia, że kupując tam szampan bierzemy, chcąc nie chcąc, udział w swoistej loterii. Świeże to wino, czy spędziło na półce już ładnych kilka lat. Decyzja Lansona jest więc kluczowa. Widząc datę usunięcia osadu będziemy mogli zweryfikować swoją wiedzę na temat kupowanej butelki. Koniec z ryzykiem.
Lanson nie jest pierwszy. Informację o dacie degorgement podają już od pewnego czasu Bollinger, Charles Heidsieck, Jacquesson, Philipponnat, Jacques Selosse, Moutard iBruno Paillard. Problem polega na tym, że skala produkcji Lansona jest zdecydowanie większa niż wymienionych producentów.
Wytrwali winiarscy szpiedzy mogli dotąd dowiedzieć się o dacie usunięcia osadu rozszyfrowując skomplikowany ciąg cyfr pod kodem kreskowym. Teraz będzie to dużo prostsze. Można spodziewać się, że za Lansonem pójdą inni wielcy. Tak trzymać!