Obama promotor golfa
Dodano:
[b]Nikt nie przyczynił się tak bardzo do popularyzacji golfa w Polsce jak prezydent Barrack Obama[/b]. Do osiągnięcia tak wielkiego szumu wokół tej mało znanej dyscypliny potrzebne było niezwykłe wyczucie chwili. Dzięki temu wielu Polaków dowiedziało się, że istnieje taka dyscyplina, a także że grają w nią możni tego świata, znani i (nie)lubiani.
Pośrednio dzięki prezydentowi zza oceanu Polacy dowiedzieli się też jak wygląda sprzęt do gry. Internetowe piłeczki golfowe nasi wyedukowani już golfowo rodacy masowo wysyłają do Białego Domu.
Tym, którzy nie wiedzą nie pamiętają – przypominam. Obama z powodu chmury wulkanicznej z Islandii nie przyleciał do Polski na pogrzeb naszego prezydenta. No i nagle i nieoczekiwanie zrobiła mu się kalendarzowa dziura. Czas wolny. No to przecież nie będzie siedział w domu, zwłaszcza, że ładna pogoda. I tak właśnie Polacy dowiedzieli się o golfie. Senatora PO Andrzeja Persona przepraszam. Jest wyjątkiem, o golfie dowiedział się sporo wcześniej.
Ale w przypadku prezydenta Obamy golf wygrywał już nie raz. Europejskie podróże na przykład Pana Prezydenta są zwykle krótkie i intensywne, bo Pan Prezydent ma bardzo napięty grafik. Dlatego umówienie się z nim na wywiad graniczy z cudem ( dotąd dał tylko jeden - francuskiej Canal Plus). A po powrocie spędza pół dnia właśnie na polu golfowym.
W ogóle ten golf to się dziwnie promuje. Prezydencka promocja mogłaby odbywać się pod hasłem „Nie ważne co ważne, liczy się golf”. Wcześniej słyszeliśmy głównie o erotycznym skandalu najsłynniejszego golfisty świata Tigera Woodsa.
Ale może znów chodzi tu o znaną marketingową maksymę - "Nie ważne jak byle się mówiło".
Szukajmy jednak jasnych stron. Golf to naprawdę sensowny sposób na spędzanie wolnego czasu. Jest bardzo zdrowy. W końcu wszyscy lekarze zalecają spacery na świeżym powietrzu. Do tego trochę emocji sportowych i można się naprawdę zapomnieć. Na przykład na tyle by nie skojarzyć, że to głupio machać kijem, gdy miało się być na pogrzebie.
Tym, którzy nie wiedzą nie pamiętają – przypominam. Obama z powodu chmury wulkanicznej z Islandii nie przyleciał do Polski na pogrzeb naszego prezydenta. No i nagle i nieoczekiwanie zrobiła mu się kalendarzowa dziura. Czas wolny. No to przecież nie będzie siedział w domu, zwłaszcza, że ładna pogoda. I tak właśnie Polacy dowiedzieli się o golfie. Senatora PO Andrzeja Persona przepraszam. Jest wyjątkiem, o golfie dowiedział się sporo wcześniej.
Ale w przypadku prezydenta Obamy golf wygrywał już nie raz. Europejskie podróże na przykład Pana Prezydenta są zwykle krótkie i intensywne, bo Pan Prezydent ma bardzo napięty grafik. Dlatego umówienie się z nim na wywiad graniczy z cudem ( dotąd dał tylko jeden - francuskiej Canal Plus). A po powrocie spędza pół dnia właśnie na polu golfowym.
W ogóle ten golf to się dziwnie promuje. Prezydencka promocja mogłaby odbywać się pod hasłem „Nie ważne co ważne, liczy się golf”. Wcześniej słyszeliśmy głównie o erotycznym skandalu najsłynniejszego golfisty świata Tigera Woodsa.
Ale może znów chodzi tu o znaną marketingową maksymę - "Nie ważne jak byle się mówiło".
Szukajmy jednak jasnych stron. Golf to naprawdę sensowny sposób na spędzanie wolnego czasu. Jest bardzo zdrowy. W końcu wszyscy lekarze zalecają spacery na świeżym powietrzu. Do tego trochę emocji sportowych i można się naprawdę zapomnieć. Na przykład na tyle by nie skojarzyć, że to głupio machać kijem, gdy miało się być na pogrzebie.