Pojednanie i zgrzyty
Dodano:
Chyba wychodzimy z okresu euforycznego między polskim i rosyjskim rządem. Winnym jest Paweł Graś. Otóż nieopatrznie przyznał że czterech rosyjskich OMON-owców okradało trupy po katastrofie smoleńskiej.
Chodzi o kradzież karty kredytowej Andrzeja Przewoźnika, ale także podobno, karty posłanki Aleksandry Natalii- Świat. Najbardziej w tym wszystkim szokuje tłumaczenie strony rosyjskiej. "Oskarżenia naszych milicjantów są hańbiące" - powiedział przedstawiciel rosyjskiego MSW.
Czyli na co się oburzają się Rosjanie?. Na to że nie zrobili tego milicjanci. Rozumiem, że nie zaprzeczają, że zrobił to ktoś inny, ktoś kto miał pilnować miejsca tragedii, a okradał ofiary ale na pewno nie byli to milicjanci.
To tak jak w starym żydowskim dowcipie.
"Aron całe miasto śpi z twoją żoną".
" Wielkie mi miasto cztery ulice na krzyż".
Myślę że naprawdę Rosjanie oburzeni są na coś innego - na to że Paweł Graś upublicznił pilnie skrywaną informację. Może jedną z najbardziej skrywanych tajemnic w stosunkach polsko - rosyjskich.
Rozumiem że takiej politycznej poprawności w stosunkach polsko - rosyjskich wymaga ogłoszony przełomom i pojednanie. Czy na niedomówieniach i ukrywaniu prawdy można zbudować stosunki obu krajów? Nie ma szans.
Powiem szczerze, że mnie zachowanie rosyjskich "przedstawicieli resortów siłowych", bo przecież nie milicjantów, niespecjalnie dziwi. Nie ma grupy zawodowej w Rosji, która byłaby bardziej zdegenerowana i skorumpowana. Wie to nie tylko każde dziecko, ale także wiedzą to na Kremlu.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Glebem Pawłowskim politologiem nie ukrywającym swojej znajomości z Władymirem Putinem. Powiedział, że największą wadą obecnych rządów w Rosji jest "niezreformowanie milicji i armii". Nie ma tygodnia, aby jakiś "przedstawiciel resortów siłowych" w Rosji kogoś nie okradł czy nie zamordował.
Prawda jest też taka że hieny zdarzają się wszędzie. Ciekawe jest jednak to, że obie strony nie potrafiły tego zwyczajnie przyznać.
Czekamy jak teraz politycy obu stron wybrną z konfuzji jaką wpędził Moskwę i Warszawę
Paweł Graś.
Czyli na co się oburzają się Rosjanie?. Na to że nie zrobili tego milicjanci. Rozumiem, że nie zaprzeczają, że zrobił to ktoś inny, ktoś kto miał pilnować miejsca tragedii, a okradał ofiary ale na pewno nie byli to milicjanci.
To tak jak w starym żydowskim dowcipie.
"Aron całe miasto śpi z twoją żoną".
" Wielkie mi miasto cztery ulice na krzyż".
Myślę że naprawdę Rosjanie oburzeni są na coś innego - na to że Paweł Graś upublicznił pilnie skrywaną informację. Może jedną z najbardziej skrywanych tajemnic w stosunkach polsko - rosyjskich.
Rozumiem że takiej politycznej poprawności w stosunkach polsko - rosyjskich wymaga ogłoszony przełomom i pojednanie. Czy na niedomówieniach i ukrywaniu prawdy można zbudować stosunki obu krajów? Nie ma szans.
Powiem szczerze, że mnie zachowanie rosyjskich "przedstawicieli resortów siłowych", bo przecież nie milicjantów, niespecjalnie dziwi. Nie ma grupy zawodowej w Rosji, która byłaby bardziej zdegenerowana i skorumpowana. Wie to nie tylko każde dziecko, ale także wiedzą to na Kremlu.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Glebem Pawłowskim politologiem nie ukrywającym swojej znajomości z Władymirem Putinem. Powiedział, że największą wadą obecnych rządów w Rosji jest "niezreformowanie milicji i armii". Nie ma tygodnia, aby jakiś "przedstawiciel resortów siłowych" w Rosji kogoś nie okradł czy nie zamordował.
Prawda jest też taka że hieny zdarzają się wszędzie. Ciekawe jest jednak to, że obie strony nie potrafiły tego zwyczajnie przyznać.
Czekamy jak teraz politycy obu stron wybrną z konfuzji jaką wpędził Moskwę i Warszawę
Paweł Graś.