Odczepcie się od Generała

Dodano:
Zamiast dyskutować nad tym czy generał Koziej miał rację czy też nie, rozmawia się wyłącznie o tym czy mógł powiedzieć to co powiedział. Może jednak oburzenie wynika z tego, że generał Koziej powiedział prawdę.
Przypomnijmy, iż sprawa wybuchła, gdy generał profesor Stanisław Koziej opublikował na stronach Biura Bezpieczeństwa Narodowego swoje tezy do dyskusji na temat konfliktu w Afganistanie oraz udziału w nim polskich żołnierzy. Pech chciał, że pan generał na datę publikacji wybrał okres przedwyborczy, kiedy to wśród polityków trzeźwość myślenia jest jeszcze mniejsza niż w ciągu roku. Trzeba mu to jednak wybaczyć – jako nie-polityk mówi to co myśli niezależnie od rządzącej opcji politycznej. Wygłaszając swoje komentarze nie patrzy też w kalendarz i nie sprawa czy jesteśmy już przed wyborami czy też po wyborach.

Jeżeli tekst generała Kozieja jest kontrowersyjny to znaczy to tyle, że mówienie prawdy jest kontrowersyjne. Można co prawda nadal mówić, że w Afganistanie jest dobrze, ale prawda jest inna. Chociaż dostrzec można pewne pozytywy (zmniejszenie produkcji narkotyków w pewnych prowincjach, rozwój afgańskiej policji i wojska, rozwój rolnictwa oraz infrastruktury cywilnej), to – cytując klasyka Ryszarda Ochódzkiego – rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów. Całkowicie zgadzam się więc z analizą generała Kozieja:

Sytuacja w Afganistanie systematycznie pogarsza się. Nie widać perspektyw na zahamowanie tej tendencji. Ruch oporu jest coraz aktywniejszy i silniejszy. Uzyskuje świadomą lub wymuszoną akceptację ludności afgańskiej. NATO jest już strategicznie zmęczone Afganistanem. Ma ogromne trudności z podjęciem jakiejkolwiek nowej inicjatywy. Czeka biernie na rozwój wypadków. Zapowiedź wycofania się Kanady i Holandii można oceniać jako początek odpływu sojuszników, który już w przyszłym roku może zacząć przybierać formę nie dającego się zahamować odwrotu, grożącego katastrofą strategiczną NATO. Dla Polski oznaczałoby to poważne osłabienie najważniejszego zewnętrznego filaru naszego bezpieczeństwa.

Jak słusznie zauważył generał Koziej, Polski nie stać na dalsze zwiększanie swojego zaangażowania w Afganistanie. Co prawda nie sądzę, aby najważniejszym argumentem przeciw był fakt zwiększania ryzyka dla polskich żołnierzy (co nie znaczy, że nie jest to istotne, wręcz przeciwnie). Na wojnie zawsze jest ryzyko. Głównym powodem wydaje się być zbyt duże obciążenie finansowe, osobowe i materialne. Generał Koziej trafnie stwierdził, że naszym celem powinno być ratowanie NATO. Afganistan z naszego punktu widzenia sam w sobie drugorzędny. Nie jesteśmy w tym kraju dla niego, lecz dla NATO, a więc dla siebie.

Nieśmiało zgodzić się nie mogę tylko z jedną kwestią, którą od dłuższego czasu powtarza generał Koziej. Postuluje on bowiem, iż misja NATO w Afganistanie powinna zmienić status z „dowolnej na jednakowo obowiązkową dla wszystkich, z niesolidarnej w solidarną (zniesienie narodowych ograniczeń operacyjnych i opracowanie wewnątrzsojuszniczej rotacji kontyngentów)”. Nie widzę możliwości uczynienia tego, a tym bardziej wymuszenia na jakimś państwie, by zaangażował się w konflikt. Ale to kwestia na osobny komentarz.

Nie ma powodu do dymisjonowania generała Kozieja. To tak jakby strzelać do posłańca, bo ten przyniósł nam złe wieści. Przecież Bronisław Komorowski zwołał posiedzenie BBN właśnie po to, by o Afganistanie dyskutować. Co to za dyskusja, w której wszyscy się zgadzają ze sobą i nikt nie porusza meritum sprawy? Chyba, że nie był to prawdziwy cel spotkania. Miejmy nadzieję, że po wyborach decydenci będą myśleć bardziej racjonalnie.

Całość tekstu z tezami generała Stanisława Kozieja dostępny jest tutaj
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...