Macedonia i walka o tożsamość
Dodano:
Macedończycy wolą zrezygnować z wejścia do Unii Europejskiej niż wyrzec się nazwy kraju. Ta wiadomość agencyjna jest dla mnie pretekstem do napisania kilku słów o małym, pięknym kraju bałkańskim.
Macedonia ma to niezwykłe szczęście, że jest otoczona większymi, niespecjalnie do niej przychylnie nastawionymi krajami. Bułgaria nie dość, że ma pretensje terytorialne do Macedonii, to w dodatku traktuje ją jak ubogą krewną z prowincji, kwestionując nawet tożsamość językową. Bo zdaniem Bułgarów język macedoński to tylko prowincjonalny wariant bułgarskiego, co jest wierutną bzdurą, niesprawiedliwą dla Macedońskiego. Serbia patrzy na najbiedniejszą z byłych republik jugosłowiańskich z lekceważeniem, traktując ją nieco protekcjonalnie. Relacje z Albanią nigdy nie były dobre, najgorsze są z mieszkającymi w Macedonii Albańczykami, których według różnych statystyk jest od 30 do 40 proc. i którzy są coraz bardziej roszczeniowi. Po zamieszkach w 2001 roku udało im się uzyskać dla albańskiego status drugiego języka urzędowego, mają większą autonomię, lecz mimo to widmo odłączenia zachodniej Macedonii od reszty kraju nie znika. Nota bene przy tej okazji warto polecić film macedońskiego reżysera, Antonio Mitrikevskiego "Przez jezioro". No i pozostaje Grecja, która od samego początku, czyli od momentu ogłoszenmia przez Macedonię niepodległości kwestionowała jej prawo do posługiwania się historyczną nazwą Macedonia. Od lat nie udaje się znaleźć kompromisowego rozwiązania. Z tego powodu Macedonia nie otrzymała zaproszenia do członkostwa w NATO na szczycie sojuszu w 2008 roku w Bukareszcie. Pamiętam, jak po ogłoszeniu tej decyzji na konferencji prasowej ówczesnego szefa sojuszu, Jaapa de Hoop Scheffera macedońscy dziennikarze na znak protestu puścili salę prasową. Scena może niektórych z zachodnich kolegów śmieszyła, dla mnie jednak była bardzo symboliczna i w pewnym sensie wzruszająca. Urządzając małą manifestację Macedończycy zademontrowali swoje przywiązanie do kraju. A sam szczyt poprzedziła istna wojna prasowa między Grecją a Macedonią. Teraz Grecja, która dalej blokuje wejście Macedonii do NATO, stoi też na drodze akcesji sąsiada do Unii Europejskiej. Oczywiście dalej chodzi o nazwę. I tu zaskakujące są wyniki sondażu, przeprowadzonego wśród Macedończyków. Większość z nich woli się bowiem zrzec przyszłego członkostwa w Unii, jeśli ceną za to miałaby być zmiana nazwy kraju. To może śmieszyć jeszcze bardziej, bo z racjonalnego punktu widzenia jest to nielogiczne. Rezygnować z pieniędzy i wsparcia finansowego z powodu czegoś tak mało istotnego jak nazwa? Ale tu chodzi o coś więcej. Bo nazwa to element tożsamości narodowej. Tymczasem Grecja kwestionuje nazwę Macedonii, Bułgaria jej język, Albańczycy w pewnym sensie podważają kwestie prawa do rządzenia we własnym kraju przez Macedończyków. Czyli kolejne elementy, składające się na tożsamość narodową są podważane. Tymczasem dla tego maleńkiego, zaledwie dwu milionowego narodu, który długo walczył o niepodległość i z trudem budował swoją integralność i tożsamość to narodowe być albo nie być. Nie kryję sympatii do Macedonii, nie tylko z powodów osobistych, nie tylko z podziwu dla folkloru macedońskiego (mają najpiękniejsze na całych Bałkanach pieśni ludowe), ale przede wszystkim z sympatii i szacunku do małych narodów, które pomimo swojej słabości i nieprzychylnych warunków zachowują dumę i godność. Te dwie cechy są dziś ośmieszane, uważane za anachroniczne a jednak czasami są to jedyne rzeczy, które pozostają, gdy traci się wszystko inne. Dlatego trzymam mocno kciuki za walkę Macedonii. I przy okazji polecam inny macedoński film, który robi przejmujące wrażenie "Przed deszczem".