Sen o polskiej piłce. Śpiąca królewna i jak zjeść żabę
Dodano:
Nawiązując do apelu komentatora życia Jasia i Miecia z poprzedniego odcinka, apelującego o obrażenie się na polską piłkę i bojkot jej przez dziennikarzy Jasiu i Wiesiu odpowiadają, że prośby spełnić nie mogą. Po pierwsze bo to piłka, czyli poza kanapą najważniejsza dla Jasia i Wiesia rzecz na świecie. Po drugie - argumentują - nadchodzą lepsze czasy. Przecież już nikt obcy nie będzie bił piłkarza Miecia i jego niewinnych kolegów. Pozostał jeszcze tylko Lech, ale i ta katorga powinna się szybko skończyć.
Po meczu w Karabachu w mieście Agdam, zwanym przez wikipedię angielską 'ghost city' miastem duchów, po wojnie jaką Azerowie toczyli z Ormianami. Wiesiu głęboko odetchnął i rozparł
się wygodnie na kanapie. 'Jasiu, obudź się, już się skończyło'.
Wszystkie nasze zespoły solidarnie (z wyjątkiem Lecha, który też się starał, ale po prostu nie dał rady odpaść) postanowiły dać fanom polskiej piłki spokój i nie obciążać ich widokiem nierównej walki z narodami Europy i Azji w ramach europejskich pucharów.
'Już?' zapytał półprzytomnie Jasiu. Od lat stosował taktykę zimowego snu w okolicach lipca. Przesypiał nierówne boje naszych piłkarzy z zagranicą i wstawał dopiero na - jak mawiał - "naszą kochaną ligunię".
"To nie na moje nerwy" - powiedział onegdaj, gdy nasza zespół odpadał z nomen omen Cementarnicą z Macedonii. Taktyka zresztą nie sprawiała Jasiowi wielkich kłopotów, bo w gdyby konkurencja spania była w programie olimpijskim, mielibyśmy w Londynie murowany medal. No ale nie ma więc Jasiu
od lat cieszył się tylko zasłużonym tytułem mistrza kanapy.
Strategia przespania - przetrwania nie jest zresztą - należy to przyznać złym pomysłem. "Śpiąca królewna się w końcu doczekała królewicza i żyli długo i szczęśliwie" - przypominał sobie Mieciu.
"Tylko, żeby się potem jak już ten książe pocałuje królewnę Polską Piłeczkę, żeby się ona ta nasza Królewna Piłeczka w żabę nie zamieniła" - przeraził się nie na żarty Jasiu.
"Ale to się wtedy po prostu nic nie zmieni" - sentencjonalnie zakończył Mieciu.
"No i będzie można i mieć żabę i zjeść żabę" - trochę jakby nie w temacie dokończył Jasiu.
się wygodnie na kanapie. 'Jasiu, obudź się, już się skończyło'.
Wszystkie nasze zespoły solidarnie (z wyjątkiem Lecha, który też się starał, ale po prostu nie dał rady odpaść) postanowiły dać fanom polskiej piłki spokój i nie obciążać ich widokiem nierównej walki z narodami Europy i Azji w ramach europejskich pucharów.
'Już?' zapytał półprzytomnie Jasiu. Od lat stosował taktykę zimowego snu w okolicach lipca. Przesypiał nierówne boje naszych piłkarzy z zagranicą i wstawał dopiero na - jak mawiał - "naszą kochaną ligunię".
"To nie na moje nerwy" - powiedział onegdaj, gdy nasza zespół odpadał z nomen omen Cementarnicą z Macedonii. Taktyka zresztą nie sprawiała Jasiowi wielkich kłopotów, bo w gdyby konkurencja spania była w programie olimpijskim, mielibyśmy w Londynie murowany medal. No ale nie ma więc Jasiu
od lat cieszył się tylko zasłużonym tytułem mistrza kanapy.
Strategia przespania - przetrwania nie jest zresztą - należy to przyznać złym pomysłem. "Śpiąca królewna się w końcu doczekała królewicza i żyli długo i szczęśliwie" - przypominał sobie Mieciu.
"Tylko, żeby się potem jak już ten książe pocałuje królewnę Polską Piłeczkę, żeby się ona ta nasza Królewna Piłeczka w żabę nie zamieniła" - przeraził się nie na żarty Jasiu.
"Ale to się wtedy po prostu nic nie zmieni" - sentencjonalnie zakończył Mieciu.
"No i będzie można i mieć żabę i zjeść żabę" - trochę jakby nie w temacie dokończył Jasiu.