Śląsk a sprawa polska

Dodano:
Jarosław Kaczyński jest jak król Midas. Czego nie dotknie - zamienia w złoto. To dzięki prezesowi PiS na fali popularności znalazł się Ruch Autonomii Śląska.
Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ, powinien być wdzięczny. Dzięki słowom o „zakamuflowanej niemieckości” wzrosła liczba osób, które w spisie powszechnym z przekory wpiszą narodowość Śląską.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości będą mogli bić w tarabany wieszcząc, że Śląsk stoi na granicy secesji. W ten sposób będą brawurowo zwalczać problemem, który sami tworzą. Na szczęście, mimo ich czarnowidztwa, secesja Śląska nam nie grozi. Opowiadanie o zagrożeniu unitarności państwa polskiego nie ma podstaw w rzeczywistości.

Wystarczy zajrzeć do artykułu 235 punkt 5 konstytucji: „Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów”.

By ustanowić autonomię działacze RAŚ musieliby zmienić konstytucję. Przygotowali już nawet projekt nowej ustawy zasadniczej. Jednak czy regionalny ruch polityczny ma szanse, by uzyskać w sejmie i senacie większość konstytucyjną? Odpowiedź jest prosta - nie ma. Szczyt możliwości Ruchu, który jest w koalicji z Platformą w sejmiku wojewódzkim, to zmiana koloru krzesełek na stadionie Śląskim w Chorzowie (z czerwonych na niebieskie).
Dlatego nie warto przeciwko przeciwko RAŚ wytaczać najcięższych dział. Wielko haja je blank do rzyci (w wolnym tłumaczeniu: wielka awantura jest całkiem niepotrzebna).

Grzegorz Łakomski
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...