Historia stroju. Historia człowieka

Dodano:
Czy wiecie, że Indianie północnoamerykańscy wiązali sandały sznurem splecionym z ludzkich włosów, a Katarzyna Sforza miała specjalną zbroję ciążową? Czy wiecie, że sukces marki Chanel wziął się stąd, że Marylin Monroe pytana przez dziennikarza, w czym sypia, odpowiedziała „W Chanel No. 5”? Czy wiecie, że pierwsze wzmianki o przemysłowym wykorzystaniu wełny pojawiły się w słynnym Kodeksie Hammurabiego? Jeżeli tego jeszcze nie wiecie, koniecznie zajrzyjcie do „Historii stroju” .
Nie wiem, jak zaklasyfikować tę książkę autorstwa Maguelonne Toussaint-Samat, pisarki i dziennikarki, znawczyni kultury średniowiecza włoskiego i francuskiego, a także dziejów kultury kulinarnej. To z jednej strony encyklopedia, kopalnia wiedzy o ewolucji stroju, a z drugiej książka o symbolicznym znaczeniu poszczególnych części garderoby. Dowiadujemy się z niej dlaczego jedne narody zakrywały intymne części ciała, a inne nie, czemu w różnym czasie i w miejscach odległych o tysiące kilometrów strój ewoluował w ten sam sposób. „Historia stroju” to także traktat antropologiczny. Wyjaśnia, jak mężczyźni zaznaczali swoją wyższość nad innymi samcami i całością populacji kobiet, jakie jest uniwersalne znaczenie kolorów, jak nosić biżuterię, by podkreślić status społeczny.

Przyznaję – po „Historię stroju” sięgałem z rezerwą i nieufnością. W końcu to 500-stronicowa książka o fatałaszkach - myślałem. Ale między stosami norkowych i sobolowych futer mamy niezwykłą intelektualną przygodę. Autorka raz po raz przenosi nas w różne części świata, często dawno zapomnianego lub zakazanego, opisuje jego faunę i florę, klimat i historię. Książka aż kipi od ciekawostek i anegdot, szczególnie zabawnych, gdy dotyczą pierwszych kontaktów białego człowieka z "dzikusami"; dzikusami, tak dzikimi, że patenty przez nich wymyślone, biały człowiek stosuje do dziś. Podróżując razem z autorką, dotrzemy po najdalsze krańce Oceanii, odwiedzimy prekolumbijskie cywilizacje, poznamy nieznane zakamarki Afryki, wylądujemy na dworze księżnych hiszpańskich, aragońskich, portugalskich, francuskich, zanocujemy w szałasie eskimoskim. Przejdziemy się starożytnymi ulicami Cesarstwa Rzymskiego, by zrozumieć, czemu do czasów Marka Aureliusza Rzymianie golili się codziennie, by od czasów sławnego cesarza-stoika nosić bujne brody.

Toussaint-Samat dołożyła wszelkich starań, by przenieść nas w odległe zakątki świata, które pozostawiły trwały ślad w naszej kulturze. Jej książka to opowieść - o bawełnie, pasku do pończoch, tweedzie, retuszerkach, początkach tkactwa. Gwarantuję, że po wnikliwym przeczytaniu tej książki, zrozumiecie źródło sukcesów Laury Ashley, Pierra Balmain, rodziny Benettonów, Jeana Cacharela, Gabrielle Chanel, Christiana Diora, Jean-Paula Gaultiera, Kenzo, Christiana Lacroix, Karla Lagerfelda, Yves Saint Laurenta czy Emanuela Ungaro.

„Historia stroju” jest przy tym napisana lekkim i przyjemnym językiem. Choć w istocie jest to rozbudowana praca naukowa, autorka postarała się, by przemycić w niej mnóstwo własnych przemyśleń, uniwersalnych stwierdzeń, paranaukowych tez i przede wszystkim dużą dawkę poczucia humoru. Niektóre stwierdzenia ujawniają prokobiecą, wręcz feministyczną postawę autorki. Przyznam, że dodaje to książce nowoczesnej i lekko politycznej pikanterii. Czasami można mieć wrażenie, że 150 stron rozważań o historii futra było tylko pretekstem do wygłoszenia peanu na cześć uciśnionych kobiet. Wszystko jednak z wyczuciem dobrego smaku.

Książkę polecam czytelnikom dociekliwym i wrażliwym na szczegóły. Jeżeli do tego pasjonują się modą, to będzie to dla nich lektura obowiązkowa. Zwłaszcza jeśli zgadzają się z tezą autorki, że strój jest najwierniejszym świadkiem epoki i historii. Świadkiem dziejów człowieka.

„Historia stroju”
Maguelonne Toussaint-Samat
Wydanie II, Warszawa 2011
Wydawnictwo WAB
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...