Pionierka filmowego seksu

Dodano:
Odeszła Sylvia Kristel - aktorka, która wsławiła się jako Emmanuelle z filmu Justa Jaeckina pod tym samym tytułem.
Przejąłem się śmiercią Sylvii Kristel. Pamiętam moje spotkanie z nią na festiwalu w Cottbus. Promowała tam chorwacko-francuski film „Dwa słoneczne dni” Ognjena Sviličicia, w którym zagrała niewielką rolę. Marzyła, żeby odejść jako aktorka, a nie symbol przemian europejskiego podejścia do seksualności.

Pod koniec życia nie wiodło jej się dobrze. Wiedziała, że odcina kupony. Napisała autobiografię, w teatrze grała spektakle o swoim życiu. Męczyło ją ciągłe wychodzenie na scenę, konfrontowanie się z własną przeszłością. - Stałam jak głupia na scenie i przestrzegałam: „Uważaj, o czym marzysz”, a dwie młode aktorki udawały, że piją wódkę, tańcząc do piosenek z lat 70. – mówiła.

Właśnie lata siedemdziesiąte zadecydowała o jej życiu. Wychowana w zamożnym domu utrechckich hotelarzy, młoda holenderka dopiero wchodziła w dorosłe życie i próbowała dorabiać jako modelka, kiedy dostała propozycję zagrania w „Emmanuelle” Justa Jaeckina. Propozycję potraktowała jak nowe doświadczenie - pamiętała swoje rozbawienie banalnym scenariuszem i – w gruncie rzeczy - pruderią produkcji. Zawsze śmiała się z pytań o to, ile ją „Emmanuelle” kosztowała psychicznie. - Pokazywanie świetnego ciała nie jest wielką odwagą. A moje było wtedy niemal idealne - mówiła. Ale pachnący stereotypami epoki kolonialnej film erotyczny podbił świat i stał się symbolem budzącej się w Europie seksualności. Symbolem zmiany podejścia do erotyki, nie tylko na ekranie - bo, chociaż nie był to obraz w żaden sposób przełomowy, w szeroko dystrybuowanym kinie mainstremowym do czasu „Emmanuelle” nie pokazano seksu jako źródła przyjemności, za które nie trzeba przepraszać.

- We Francji prezydent Georges Pompidou został zastąpiony przez Giscarda d’Estaing, rok później w Hiszpanii umarł generał Franco, kobiety w całej Europie się emancypowały – mówiła mi Kristel. - To był czas wolności, także seksualnej. Nikt jeszcze nie słyszał o AIDS i nic nas nie ograniczało. Dopiero dekadę później ludzie zaczęli umierać w efekcie nieznanej wcześniej choroby i impreza się skończyła. Ale myśmy się na nią z „Emmanuelle” jeszcze załapali – dodawała.

To był szał. Nikomu nieznana dziewczyna z Holandii stała się obiektem uwielbiania i pogardy mas. Wspomina, jak atakowały ją francuskie feministki. Ale też jak pokochały ją kobiety z Japonii - za scenę, w której siadała na facecie. Jeszcze wiele lat później aktorka utrzymywała się z reklam w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wtedy zaś postanowiła uciec przed gwarem do Ameryki. Walczyła tam ze swoimi uzależnieniami, alkoholizmem, skłonnością do kokainy. Grała w lekkim kinie erotycznym w stylu „Prywatnych lekcji”.

Jej życie zawodowe mieszało się z prywatnym. Chętnie mówiła o swoich partnerach - choćby pisarzu Hugonie Clausie, o dzieciach. Ze względu na syna wróciła do Europy. Wciąż poszukiwała ról - jeszcze niedługo przed śmiercią z entuzjazmem opowiadała o nowym spektaklu, który przygotowywała w teatrze. Kiedy zapytałem czy czegoś w życiu żałuje odpowiedziała:
- Małżeństwa z jednym Francuzem, który puścił mnie z torbami. Ale w moim wieku żałowanie tylko jednego małżeństwa to i tak niezły wynik.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...