TVP - obojętność wobec katastrofy
Dodano:
Nie ma ponoć takiego dobrego uczynku, który nie zostałby ukarany. Nie inaczej jest z pomysłem dotyczącym nowego sposobu finansowania mediów publicznych, jaki niedawno przedstawiłem wspólnie z Januszem Palikotem.
Z TVP rozstałem się lata temu – od tego czasu na tej funkcji zastępowało mnie już dziesięciu prezesów. Ale wciąż boli, że firma, instytucja tak ważna i tak potencjalnie potrzebna, ma swoim widzom coraz mniej do zaoferowania.
TVP traci nie tylko widzów - w ubiegłym roku wydała 60 milionów zł więcej niż zarobiła. W tym roku może stracić trzy razy tyle - ponad 180 milionów złotych. I co? I nic. Podobno lata 2013 i 2014 będą poświęcone na przedyskutowanie kształtu nowej ustawy medialnej i już w 2015 r. powstanie prawo, które rozwiąże wszystkie bolączki mediów publicznych. Ostatnim naiwnym, którzy chcieliby w te zapewnienia uwierzyć, przypominam, że w 2015 odbędą się podwójne – prezydenckie i parlamentarne - wybory i stare obietnice mogą zostać zastąpione nowymi.
Ja się jednak zastanawiam jak - zwłaszcza TVP - będzie przez te lata funkcjonować? Rząd wprawdzie deklaruje, że nie zostawi nadawcy publicznego w potrzebie, ale minister Bogdan Zdrojewski może nie zdawać sobie sprawy, jakiej wielkości te potrzeby są. Telewizja to naprawdę droga zabawka. A będzie jeszcze droższa, bo TVP właśnie otrzymała koncesje na dwa nowe kanały telewizyjne: TVP Dokument i TVP Rozrywka. A przecież jest już TVP Kultura, TVP Sport, TVP Historia, TVP Seriale, TVP HD, TVP Info, TVP Polonia, Biełsat i 16 regionalnych telewizji nadawanych przez oddziały terenowe TVP. No i oczywiście TVP 1 i TVP 2, które de facto całą tę karawanę jeszcze ciągną, zdobywając na rynku reklam ponad miliard złotych i tworząc programy, które później kanały tematyczne emitują. Czy dwa kanały uciągną całe TVP przez dwa kolejne, kryzysowe lata? Wątpię.
Jakby tego było mało zbuntowali się widzowie. Dwie trzecie Polaków, zwłaszcza młodych, chce likwidacji abonamentu a tylko 20 proc. chce jego utrzymania (TNS dla PAP). System abonamentowy dogorywa - i nikt poza władzami mediów publicznych nie chce go reanimować.
Właśnie dlatego zaproponowałem system finansowania mediów uznający realia: brak abonamentu i istnienie, zwłaszcza w TVP, silnego pionu komercyjnego, dzięki któremu TVP jeszcze nadaje. Pion komercyjny miałby za zadanie wyłącznie zarabiać pieniądze - co zresztą i tak robi. Zmiany byłyby tu stosunkowo niewielkie.
Powstałby pion prawdziwie misyjny, bez reklam, nadający dzięki wprowadzeniu naziemnej telewizji cyfrowej bezpłatnie na terenie całego kraju. Składałby się on z trzech anten: TVP Kultura, TVP Info i nowej stacji TVP Dziecko. Nadawałby ponad 20 000 godzin rocznie i jestem pewien, że stworzyłby o niebo lepszą niż dziś ofertę edukacyjną, rozrywkową i misyjną.
Regionalne telewizje działałyby w takim zakresie, w jakim zechcieliby je wesprzeć obywatele z danego regionu całkowicie dobrowolną darowizną odpisywaną od podatku PIT - analogicznie do 1 proc. podatku dla organizacji pożytku publicznego. Organizacje te zbierają rocznie ok. 400 milionów złotych - to jest tyle, ile wynosi budżet marzeń regionalnych ośrodków TVP.
Pomysł jest trudny, bo wymaga odwagi przyznania, że stary system, oparty na obowiązkowej daninie się skończył. Być może da się wprowadzić finansowanie z budżetu - ale trudno wówczas mówić o mediach publicznych, będą one bowiem zależne od władzy wykonawczej a poziom kultury politycznej gwarantuje nam powrót do czasów Radiokomitetu. O to nam chodzi?
Reakcje ministra kultury, przewodniczącego KRRiT, prezesa TVP na pomysł nowego finansowania mediów publicznych - zniechęcają. Projekt uznano za nierealistyczny, niepełny itd. Ale co w zamian? A może wszystko jest w porządku i niepotrzebnie panikuję?
Mniejsza zresztą o krytyków. Nie pretenduję do nieomylności. Jeśli pomysł jest zły, to pokażcie lepszy. To co mnie naprawdę zdumiewa, to całkowita obojętność w obliczu nadchodzącej katastrofy.
TVP traci nie tylko widzów - w ubiegłym roku wydała 60 milionów zł więcej niż zarobiła. W tym roku może stracić trzy razy tyle - ponad 180 milionów złotych. I co? I nic. Podobno lata 2013 i 2014 będą poświęcone na przedyskutowanie kształtu nowej ustawy medialnej i już w 2015 r. powstanie prawo, które rozwiąże wszystkie bolączki mediów publicznych. Ostatnim naiwnym, którzy chcieliby w te zapewnienia uwierzyć, przypominam, że w 2015 odbędą się podwójne – prezydenckie i parlamentarne - wybory i stare obietnice mogą zostać zastąpione nowymi.
Ja się jednak zastanawiam jak - zwłaszcza TVP - będzie przez te lata funkcjonować? Rząd wprawdzie deklaruje, że nie zostawi nadawcy publicznego w potrzebie, ale minister Bogdan Zdrojewski może nie zdawać sobie sprawy, jakiej wielkości te potrzeby są. Telewizja to naprawdę droga zabawka. A będzie jeszcze droższa, bo TVP właśnie otrzymała koncesje na dwa nowe kanały telewizyjne: TVP Dokument i TVP Rozrywka. A przecież jest już TVP Kultura, TVP Sport, TVP Historia, TVP Seriale, TVP HD, TVP Info, TVP Polonia, Biełsat i 16 regionalnych telewizji nadawanych przez oddziały terenowe TVP. No i oczywiście TVP 1 i TVP 2, które de facto całą tę karawanę jeszcze ciągną, zdobywając na rynku reklam ponad miliard złotych i tworząc programy, które później kanały tematyczne emitują. Czy dwa kanały uciągną całe TVP przez dwa kolejne, kryzysowe lata? Wątpię.
Jakby tego było mało zbuntowali się widzowie. Dwie trzecie Polaków, zwłaszcza młodych, chce likwidacji abonamentu a tylko 20 proc. chce jego utrzymania (TNS dla PAP). System abonamentowy dogorywa - i nikt poza władzami mediów publicznych nie chce go reanimować.
Właśnie dlatego zaproponowałem system finansowania mediów uznający realia: brak abonamentu i istnienie, zwłaszcza w TVP, silnego pionu komercyjnego, dzięki któremu TVP jeszcze nadaje. Pion komercyjny miałby za zadanie wyłącznie zarabiać pieniądze - co zresztą i tak robi. Zmiany byłyby tu stosunkowo niewielkie.
Powstałby pion prawdziwie misyjny, bez reklam, nadający dzięki wprowadzeniu naziemnej telewizji cyfrowej bezpłatnie na terenie całego kraju. Składałby się on z trzech anten: TVP Kultura, TVP Info i nowej stacji TVP Dziecko. Nadawałby ponad 20 000 godzin rocznie i jestem pewien, że stworzyłby o niebo lepszą niż dziś ofertę edukacyjną, rozrywkową i misyjną.
Regionalne telewizje działałyby w takim zakresie, w jakim zechcieliby je wesprzeć obywatele z danego regionu całkowicie dobrowolną darowizną odpisywaną od podatku PIT - analogicznie do 1 proc. podatku dla organizacji pożytku publicznego. Organizacje te zbierają rocznie ok. 400 milionów złotych - to jest tyle, ile wynosi budżet marzeń regionalnych ośrodków TVP.
Pomysł jest trudny, bo wymaga odwagi przyznania, że stary system, oparty na obowiązkowej daninie się skończył. Być może da się wprowadzić finansowanie z budżetu - ale trudno wówczas mówić o mediach publicznych, będą one bowiem zależne od władzy wykonawczej a poziom kultury politycznej gwarantuje nam powrót do czasów Radiokomitetu. O to nam chodzi?
Reakcje ministra kultury, przewodniczącego KRRiT, prezesa TVP na pomysł nowego finansowania mediów publicznych - zniechęcają. Projekt uznano za nierealistyczny, niepełny itd. Ale co w zamian? A może wszystko jest w porządku i niepotrzebnie panikuję?
Mniejsza zresztą o krytyków. Nie pretenduję do nieomylności. Jeśli pomysł jest zły, to pokażcie lepszy. To co mnie naprawdę zdumiewa, to całkowita obojętność w obliczu nadchodzącej katastrofy.